sobota, 21 grudnia 2013

lekcja 91

entliczek pętliczek dzisiaj
będzie gdzieś tu stryczek wisiał
 wpadła bomba do piwnicy
co jest w tych torbach w kostnicy


dobre teksty.  ale nie dla mnie

niedziela, 17 listopada 2013

lekcja 90

Light me up a cigarette and put it in my mouth
You're the only one that wants me around
And I can think of a thousand reasons why
I don't believe in you, I don't believe in you and I

listopad włazi do miast na dole dzieje się źle.

niby nie jest źle ale raczej jakoś tak nijako. nic mnie nie grzeje nic mnie nie ziębi. zawsze jak pisałem to kończyłem wiersze teraz tak już nie jest. pamiętam ten ostatni wers 'mosty spalone na amen'. czyli że już się nie wraca jak się wracało.

za rok już też nie będzie tak samo. już niedługo nie będzie tak samo. widać powoli wyścig szczurów i niezdrowej rywalizacji. za to zaprzyjaźniłem się z Gruzinami. są lepsi niż Polacy. ciekawi świata, ciekawi wewnętrznie. 

chciałbym gdzieś uciec tak żebym nie znalazł samego siebie. ale ucieczka niesie za sobą ryzyko powrotu. niestety.


wtorek, 29 października 2013

lekcja 89

tyle się dzieje, że nie umiem nawet napisać co u mnie. zacząłem pisać wiersze. jest mi dobrze z nimi i im jest dobrze ze mną tak się dobieramy w pary i wracamy do siebie.

po tak długich miesiącach
po tak strasznej rozłące
jakie oczy masz modre
jakie usta gorące

tak mi się przypomniało, broń boże nie chcę do nikogo wracać. październik jest fajny bo są nowe dziewczyny i w dodatku są prześliczne, nieskażone literaturą, nieopierzone w wiersze jeszcze, czyste polonistycznie, jeszcze z nadzieją, my już bez.

zaczyna się teraz taka dorosłość postudiowa tak czuję. idę na bankiet. mama kupuje mi garnitur. chcę się czuć w nim dobrze. już tak jesiennie jest jest bardzo, już się depcze po tych dywanach zewnętrznych, już taki chłód na twarzy. fajnie się pisze z tym słowem "już". tak jakby czas był tu i teraz a przedtem nigdy nie istniało.

już tacy dorośli
ale jeszcze tacy młodzi
już tacy poważni
ale jeszcze tacy radośni
już tacy skłóceni
ale jeszcze tacy towarzyscy

robicie sobie telenowelę dzieci kochane. mnie się to podoba, bo mogę w niej uczestniczyć, jednakże dalej życzę Ci jak najgorzej. wybaczam ale nie zapominam.

jeszcze chciałem tu napisać że fajnie się teraz żyje, ale nieco leniwie. i nie ma tej atmosfery już. została w nas.
niedługo moje urodziny. kolejny dzień grobowy i pokazy mody na cmentarzach kocham to.

piątek, 4 października 2013

lekcja 88

moje pierwsze dni mijały z Tobą. może wsiąkanie w noc nie jest takie złe we dwoje. mieliśmy bulwary jak w rosji. mieliśmy wszystko jak w rosji. prócz wódki. nie mieliśmy wódki jak w rosji

w te zmyślone popołudnia
wyobrażeń pełne noce
świat ucieka mi spod buta
wiedząc że nie będzie "potem"

jak łatwo mi przychodzą te słowa. to dobry znak na przyszłość. to znaczy że zdrowieję i będę mógł pisać. muszę tylko kupić atrament i będę pisał.

"miała sukienkę w kwiaty
i było jej w tym do twarzy
a jej twarz stawała mi się coraz bardziej obca"

och jak kocham ten wers. jest w nim tyle straceńczego niepokoju ile w moich starszych zeszytach wierszowanych. ale niepokój mija, wiesz? mija wtedy kiedy wiesz że znowu wsiąkniesz. boję się niewsiąknięcia bo to oznacza samotność, a samotność oznacza nieświadomość, czyli coś, czego boję się najbardziej w moim nienastolatkowym życiu.

pamiętaj że ten blog ma być wydany na czarnych kartkach i ma być biały kolor czcionki. nie bój się nie odchodzę, przecież bym was nie zostawił bez odpowiedzi. ciekawe jak to jest tak zniknąć w bramie i nie pojawić się już nigdy. chciałbym być kiedyś bohaterem takiej piosenki, która mówi o tym, że ktoś nagle wyjechał, zniknął i trzeba było radzić sobie bez tej osoby. ciekawe czy świat się starzeje razem z nami czy to my starzejemy się myśląc że świat razem z nami. może jest jakaś równowaga, że ktoś się rodzi, ale kogoś zastępuje.

dorosłość bije mnie po twarzy codziennie gdy muszę wstać i widzę się w lustrze. dzisiaj była taka piękna jesień. wracając z k. przejeżdżałem przez most. i widziałem to, za czym tęskniłem przez cały rok. dymy z kominów przerzedzone zachodzącym słońcem i ten specyficzny zapach jesieni, która połyka cały świat. ten dym z kominów to jest coś pięknego. czy jeśli za czymś tęsknimy i to się pojawia to potem przestajemy tęsknić czy może tęsknimy jeszcze bardziej, bo wiemy że to znów odejdzie? może przez to nie doceniamy świata?

nie napisałem tutaj ani słowa o tobie. szkoda, bo wiele mógłbym o tobie napisać. na razie to przedmieścia. a ja chciałbym być na rynku. zawsze spóźniony, zawsze nie na czas, zawsze na nigdy.

niedziela, 25 sierpnia 2013

lekcja 87

po ostatniej lekcji trzeba mi było zrozumieć, że wolnym nie jest się nigdy, choćby się chciało być ze wszystkich stron.

lubię te wypady z chłopakami. ale teraz znów wszystko się zmieni. te wypady nie są częste. po powrocie od dzieci to miasto zatruwa mnie coraz bardziej. a dzisiaj czułem się taki wolny ponad cały horyzont. beztroski śmiech, lekkie plany na przyszłość. ale widać to już wyraźnie że nie ma mnie/ich w ich/moich planach. chociaż powtarzają mi, że wrócę do nich za rok.
oni mają poukładany świat, z którego każde wytargnięcie grozi kalectwem życiowym i niespełnieniem poukładania.
lubię te nasze wieczorne i nocne powroty samochodami, kiedy prześladujemy śpiące miejscowości, kiedy przecinamy ciemność światłami reflektorów i słuchamy Brothers in arms. Ta piosenka, przynajmniej tak czuję, jakoś nas łączy, ale za każdym razem jest zapowiedzią rozerwania przyszłych wspólnych dni, które nie nadejdą. I teraz kiedy to wszystko piszę, słuchając tej piosenki, wiem, że te wspólne dni znów się urwą. Oni pójdą do pracy, wrócą do swoich dziewczyn, które będą czekały z obiadem i spytają "jak było w pracy", "a może byśmy wspólnie pojechali gdzieś...". Mnie się to zawsze wydawało nudne. Dalej się wydaje.

Może jestem jakimś życiowym wykolejeńcem, któremu ciężko dogodzić, który zawsze będzie skuty jakimiś niewidzialnymi kajdanami wybrzydzania w kwestii robienia czegokolwiek. Zawsze chciałem być sławny, chciałem coś ludziom przekazać, choćby to miałyby być tylko słowa. Czyny tak mocno nie budują mostów jak słowa. Zawsze lepiej powiedzieć "będzie lepiej" i na tym pozostać. To może być jak zaklęcie, które coś stworzy. Może te będzielepiejowanie jest dla kogoś głupie, ale cóż można powiedzieć byłej dziewczynie, która rozstała się właśnie z chłopakiem. Będzie lepiej K.

Chciałbym już wrócić do tego miasta, w które wrosłem przez ostatnie lata. Chciałbym już zacząć studia, bo kojarzą mi się z jesienią. Ta pora roku mogłaby być zawsze. Jesień to pora samobójców, ale też początek umierania czegoś, by mogło żyć na nowo. Dzisiaj przeczytałem, że nie ma czegoś takiego jak koniec. Są tylko początki.

Wywołuję i przywołuję Cię początku, żebyś drogowskazywał mi zawsze. I przyjedź już do mnie bo samotność jest dobrą dziewczyną, żeby się z nią rozstać. I może są to wylewane myśli, które nigdy nie powinny u nikogo nadejść, ale nadchodzą. Wieczory to pora, gdy świat nie reaguje na wołania. Ale zawsze jestem na przekór. I nigdy normalny. Więc wołam teraz.

poniedziałek, 8 lipca 2013

lekcja 86

to jest zagadką dla mnie:
mamy taką chciwość na jaką sami się zgodziliśmy...
i myślisz że musisz chcieć więcej niż potrzebujesz...
dopóki nie będziesz mieć tego wszystkiego, nie będziesz wolny

społeczeństwo, jesteś szaloną rasą
mam nadzieję że nie jesteś osamotnione beze mnie

kiedy pragniesz więcej niż masz, niż myślisz że potrzebujesz...
i kiedy myślisz więcej niż chcesz, twoje myśli zaczynają krwawić
myślę że potrzebuję znaleźć jakieś Większe Miejsce...
bo gdy masz więcej niż myślisz, potrzebujesz więcej miejsca

społeczeństwo, jesteś szaloną rasą
mam nadzieję że nie jesteś osamotnione beze mnie
społeczeństwo, szalone naprawdę...
mam nadzieję że nie jesteś samotne beze mnie

są tacy którzy myślą mniej więcej, że mniej to więcej
lecz jeśli mniej to więcej, jak notujesz wyniki?
to oznacza że z każdym zdobytym punktem, twój poziom spada
coś w rodzaju jakbyś zaczynał od początku...
a nie możesz tego zrobić...

społeczeństwo, jesteś szaloną rasą
mam nadzieję że nie jesteś osamotnione beze mnie
społeczeństwo, szalone naprawdę...
mam nadzieję że nie jesteś samotne beze mnie
społeczeństwo, miej litość/zmiłowanie dla mnie
mam nadzieję że nie jesteś zagniewane jeśli się nie zgadzam
społeczeństwo, szalone naprawdę...
mam nadzieję że nie jesteś osamotnione...
beze mnie...

do zobaczenia po drugiej stronie, tej lepszej
chciałem być wolny
i tak będzie

sobota, 1 czerwca 2013

lekcja 85

jubileuszowa, więc chcę napisać to, co zawsze napisać chciałem

wieś ( tańczy i śpiewa)

trzynastolatki które przychodzicie na dni wsi żeby się przypodobać podpitym dresiarzom
kurwa nienawidzę was
ludzie ze świecącymi śmieciami na głowach, które walą po oczach niemiłosiernie i myślicie, że dzięki tym jesteście super
kurwa nienawidzę was
chłopaczynko machająca mi przed twarzą puszką prawdopodobnie niepierwszego w życiu piwa
kurwa nienawidzę cię
dorośli, którzy spełniacie każdą zachciankę swojego rozkapryszonego dziecka, które akurat ma ochotę upierdolić się bitą śmietaną z gofra
kurwa nienawidzę was
żule którzy macie podpite mordy tanim winem z monopolowego i przychodzicie potem napierdoleni na koncert myśląc, że to jest święto i z tej okazji nikt nie zauważy że jebiecie żulernią na kilometr
kurwa nienawidzę was
typki w kapturach łyse jak wasze mózgi przeżarte przez piwska, zioło i inne chujstwa
kurwa nienawidzę was
podpici lub naćpani nastolatkowie, którzy zapierdalają przez cały tłum, widząc, że nie ma miejsca KURWA NIGDZIE NIE MA MIEJSCA a i tak się pchacie licząc że przygarnia was garstka równie podpitych lub naćpanych znajomych
kurwa nienawidzę was
niegrzeczne dzieciaki, którzy bujacie się z fajką w odprasowanych przez mamusię najlepszych lansiarskich spodniach i swetrach  i tacy kurwa jesteście niegrzeczni a dostajecie w dupę za powrót do domu po 22
kurwa nienawidzę was
śliniący się do barmanek obrzydliwi faceci, którzy przeliczają swoją nadzieję na monetę, która pozwoli wam wypić piwo, podane przez tę barmankę, a jedyne co zaliczycie tej nocy to zgon i opierdol od żony
kurwa nienawidzę was
wszyscy którzy ciągniecie swoje dzieci by patrzyły jak kupujecie alkohol i palicie fajkę za fajką PRZY DZIECKU
kurwa nienawidzę was
wszyscy którzy zatrzymujecie się na środku drogi, które PRZYPADKIEM KURWA jest ścieżką którą chodzą wszyscy a skoro się zatrzymujecie bo znaleźliście swoich pierdolniętych jak wy znajomych, którzy również się zatrzymali
kurwa nienawidzę was
osiemnastolatki które wreszcie mogą kupić legalnie swoje pierwsze piwo i chcą tak koniecznie się najebać za pieniądze zarobione przez waszą matkę lub ojca a podczas gdy wy siedzieliście wtedy przy ajfonie czy laptopie
kurwa nienawidzę was
dziewczyny które wyglądacie tak samo a wydaje się wam, że jesteście zajebiście oryginalne, które jesteście klonami swoich pustych głów
kurwa nienawidzę was




wtorek, 14 maja 2013

lekcja 84

tak się dużo dzieje. właściwie mógłbym stwierdzić, że to nie jest normalne. daleko jest do amerykańskiego snu.
ale co jeśli bym chciał
bo wiem, że bym mógł
być tak jak chcesz
daleko od snów

wydaje mi się, że mógłbym tylko pstryknąć palcem i wszystko stanie się takie inne, klarowane, niezmętnione rzeczywistością. tak jak zawsze chciałem. pamiętaj jednak, że im bardziej ty chcesz, żebym ja chciał to tym bardziej ja nie chcę. i uwagi , że można "coś ze mnie zrobić potem" można sobie wsadzić w dupę. bo nie będę niczym wdupowłazem, żeby się przypodobać. będę sobie robił co chciał z kim chciał i jak bardzo muzycznie chciał. a póki co nic nie wychodzi. był element szczytu teraz znów trzeba się wznosić. a kiedy występ, a z kim a o której. lubię powiedzenie, że jak coś robię, to najpierw powinna się to podobać mi. więc z łaski swojej skończcie pytać. ciągnie mnie do sławy, ale to ja zdecyduję o sile ciągnięcia, a nie kurwa wy. tak, cieszę się z wygranej, tak cieszę się z propozycji koncertów i zaproszeń. ale czy muszę o tych sprawach wszystkim opowiadać? nie. opowiadam niektórym i niektórzy inni mają pretensje. czemu nic nie mówisz. bo kurwa nie chcę mówić. czy mogę sam zająć się swoim życiem? czy istnieje ktoś kto tylko sam zajmuje się swoim życiem i jest niezależny od innych? jeśli nie to fajnie, ja chcę być pierwszym. ja tak to też fajnie, bo (nie)znajomy człowieku, podążę twoim śladem.

gdy widzisz mnie na scenie
mówisz że mnie znasz
gdy blask padnie na ciebie
uciekaj póki czas

tak ci mogę tylko powiedzieć. dam ci poczuć co czuję. będziesz miał/miała wspaniale. żegnam machając spierdalawczo.

środa, 24 kwietnia 2013

lekcja 83

tęsknię. uczucie mi obce ale tęsknię.
najbardziej to za mglistymi polami, które sobie wyimaginowałem. lubię takie wiersze o jesieni do których nie znam melodii. czy wiersz może mieć melodię? tak że ja czytam i wiem jaka jest senna atmosfera. jesień to dla mnie nieskończona tęsknota. widzę zapalane wieczorami ogniska kiedy z ust zamiast słów leci obłok pary a wszystkie słowa które miały być wypowiedziane zostają w sercu żeby ogrzać organizm spragniony ciepła. albo widzę jak ktoś gra przy tym ognisku na skrzypcach i w przerwach popija herbatę. a kiedy cała ta ogniskowa kompania zagrzeje się butelką czegoś procentowego to wrzucają to ogniska ziemniaki i one mają potem taki smak. to nie jest smak jaki można zamknąć w garnku i niech jest. to jest smak dzikich pól i dzikich ognisk , kiedy wszyscy wiedzą że po październiku będzie zima i skryje wszystkie pragnienia i emocje.
czymże jest zielone lato wobec jesieni? na jesień poetom otwierają się serca. nawet bardziej niż oczy. budzimy się na jesień i wiemy że przespaliśmy lato. lato to granie świerszczy nic więcej. może trochę więcej gwiazd. ale czym jest widok takich gwiazd wobec październikowego ciepła ogniska. i pospiesznie otwieranych ust.
za to na jesień najgorzej się wraca pociągiem z gór. bo żegna się te wszystkie liście i szczyty. tak jakby pochylały się nad turystami i głaskały nas po głowie jak babcie i dziadkowie gdy wnuk zrobi coś złego. tak głaszczą bo wiedzą że wrócisz. ja już nie wróciłem. i babcia i dziadek też mnie nie pogłaszczą a tym bardziej nie wrócą.
szczyt marzeń to jesienne ognisko w górach. idzie lato i dzieci na obozach. najbardziej lubię tę niesamowitą ciszę gdy dzieci wyjadą a ja siedzę na stanicy i myślę, że jeszcze parę dni temu przebiegały tam tysiące nóg. las wchłaniał tyle samo głosów. i nagle wszystko tak znika. tak jakby nigdy nie istniało. i wtedy rozpalam ognisko. takie ognisko pamięci i wierzę że każda iskra wylatująca z ogniska to jedno dziecko, które starałem się wychować. i ono leci do nieba uniesione pobytem na obozie.
wrócę do jesieni. do tych szlaków które kiedyś sam i nie sam przemierzałem. najgorzej jest zobaczyć ten dworzec w B. stamtąd zawsze wyruszaliśmy. a teraz nie ma żadnego z nas. każdy umarł dla każdego choć mówiliśmy że nie zapomnimy. zapomnieliśmy. mówiliśmy że wrócimy. nie wróciliśmy. teraz została mi jedynie książeczka GOT, którą przechowuję jak małżeństwo swoje zdjęcie ślubne. ta książeczka to taka moja pamiątka ślubna. po zaślubinach siebie z górami. kiedyś do was wrócę. może nie wczoraj, nie jutro nie pojutrze. ale wrócę.

lekcja 82

ciemny wieczór. zabito mnie gdy wchodziłem do klatki schodowej
trzymałem klucze w dłoni.
od tej pory jestem klucznikiem.
pojawiam się w ciemnych nieskażonych światłem klatkach.
gdy zapalasz światło znikam.

ale pamiętaj że czekam.
czekam na ciebie
by zabrać twoje klucze
i gdy w ciemności usłyszysz brzęk kluczy
to wiedz że to ja.
czekam na ciebie.

niedziela, 21 kwietnia 2013

lekcja 81

czy jest coś o czym chcesz powiedzieć off the record?

wkurwia mnie świat na czymkolwiek on stoi i ktokolwiek nim rządzi .

mógłbyś jaśniej?

to, że muszę stać na światłach mimo że wiem że te zielone nadejdzie. ja wiem że dla niektórych te światła to jedyny luksus nadziei, bo wiedzą że z czerwonego zrobi się zielone i to jest jedyna dobroć jaką uzyskają od świata. to że mam taką rutynową podróż do mieszkania. zauważ że od 4 lat mieszkam poza domem i nigdy nie nazywam tego domem. możesz sobie pierdolnąć lead "bezdomny z domem" tak żeby przyciągnąć uwagę.

widzę że dziś jesteś beznadziejny.

a jaki mam być? mam tak mało czasu na siebie samego bo zawsze są wszyscy. nie mówię że każdy ma mnie pytać "co tam" bo chyba bym te osoby pozabijał słowami i przybił przekleństwami do krzyża ich własnych języków wypowiadających tak durne zwroty. chcę żeby świat dał mi spokój. jeśli ja go nie potrzebuję to on mnie też nie. tak powinno to działać. a jak widać nie działa.

co lubisz ostatnio robić?

zamykać się w sobie i nie wydawać żadnych dźwięków czy proszących czy błagalnych czy dziękujących. świat jest taki nudny. wolałbym być dzieckiem naprawdę. ostatnio kocham uciekać od bycia dorosłym.

gdzie zaczyna się u ciebie dorosłość?

granica jest cienka. wiesz że dużo w życiu przeszedłem i nagle stałem się dorosły. zabawny jest ten paradoks że jak jest się dzieckiem to chce się być dorosłym i na odwrót. tak jakbym chciał być teraz w niebie a potem bym stwierdził że tam jest bardzo nudno.

ile razy dziennie kończy ci się świat?

dwa razy dziennie. gdy otwieram oczy rano i zamykam je późną nocą.

dlaczego kończy ci się świat?
bo gdy otwieram oczy to wiem że tego dnia zobaczę ludzi. a gdy zamykam to wiem że zobaczę ich następnego dnia.

środa, 10 kwietnia 2013

lekcja 80

ostatnio mam przed oczami słowa  / pewnego dnia zrozumiałem że ja nie umiem nic / . bo w zasadzie tak się czuję. chciałbym być doskonały w jakiejś dziedzinie. i robić to z pasją to co umiem.  a tej pasji coraz mniej i nie ma chyba takiej rzeczy która sprawiałaby mi przyjemność. nie interesuje mnie świat bo nic się w nim nie dzieje. czekam na jakiś przełom. w zasadzie to co mnie spotyka przyjmuje jako "no niech się dzieje skoro ma się dziać". granie na gitarze też mnie nie jara tak jak kiedyś. a chciałbym na przykład grać na ulicy. czasami jak przechodzę pod rondem i widzę tego chłopaka z tym klasykiem to mam ochotę do niego się przyłączyć. mam wrażenie że jego też nie interesuje świat i tylko jak ktoś mu wrzuci monetę to krzyczy dziękuję i wplata te dziękuję w słowa piosenek. i ten jeden gest go interesuje mimo że ten gest pochodzi od człowieka który w jakiś sposób jest związany ze światem.
te wrzucenie monety to zmiana świata tego chłopaka który gra. tak jakby ten świat miałby być piękniejszy przez tę złotówkę lub dwa złote.

albo wyjechać daleko na pola. na przykład na pola na których nikt nie mieszka. i zaludnić to pole sobą całym swoim jestestwem. tak jakbym narzucał ten swój świat tym polom. chciałbym spotkać kogoś kto już tak zrobił i pogratulować mu świata. mimo że ten świat jest niczyj bo nawet do niego by nie należał gdybym ja go poznał .
poznawanie kogoś nowego to zabieranie mu skrawka tego świata. tak jak kiedyś się mówiła że każde spojrzenie w lustro zabiera część duszy. ile razy przeglądasz się lustrze tylko po to żeby się upewnić że naprawdę istniejesz? ciekawe czy jak ktoś komuś robi zdjęcie to też bierze część jego duszy i ta cząstka zaczyna mieszkać w tym zdjęciu. na przykład gdy ja przeglądam zdjęcia i widzę człowieka to myślę że ta twarz kryje za sobą jakąś historię niedopowiedzianą. każda mina poza emocja na zdjęciu kryje za sobą pewne niedopowiedzenie.
chciałbym poznać kogoś kto nie da sobie wytargać tak łatwo skrawka swojego świata. albo chciałbym też wsiąść do pociągu widmo. kiedyś oglądałem taką bajkę w której była legenda o tym że istnieje taki pociąg widmo z duchem maszynisty i każdy kto wsiądzie do takiego pociągu już się nie odnajduje. wierzę że po każdych nieczynnych torach jeżdżą takie pociągi widmo i zabierają pasażerów na pola, tak żeby ten zabrany świat wsadzony do pustego przedziału, mogli odbudować na tych dzikich polach.

środa, 27 marca 2013

lekcja 79

jest już 11:50 a ja dopiero teraz mam zamiar zmierzyć się ze światem. wiele mnie teraz wzrusza. może dlatego że wielu ludziom zazdroszczę. ostatnio w kinie widziałem na oko osiemnastoletnią dziewczynę, która na seans przyszła z babcią. urzekło mnie to bardzo bo ja nigdy nie byłem z babcią w kinie. z dziadkiem też nie. ale teraz jest już za późno. lubię jednostkowo uszczęśliwiać ludzi. jakimś gestem którego się nie spodziewają. tak jakby na świecie nie było nigdy dobro i ja to dobro daję. zazdroszczę im wtedy szczęścia. tzn. tego ich przerabiania dobra na szczęście. 

czytałem książkę
budziłem się wieczorami
piłem deszcz
nie schodziłem ze świata

modliłem się do wierszy
przebiegałem przez pasy
piłem w ciemnym barze
nie chwytałem twojej dłoni

patrzyłem na budynki
uśmiechałem się do okien
otwierałem drzwi
nie było w pokoju nikogo

uświadamiam sobie że emocje można w sobie zakopać. tak żeby nie wychodziły na zewnątrz. nie chodzi nawet o mówienie o nich, tylko uświadomienie sobie że takie dziwne emocje skryte istnieją. że nie zdawaliśmy sobie z nich sprawy. tak jak na przykład dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo jest zakochana w swoim przyjacielu. i że to jego chce na całe życie. ja ostatnio odkryłem że tęsknię za moją siostrą. nie widziałem już jej dwa tygodnie. i nie wiem jak to będzie gdy wszyscy rozjedziemy się żyć swoimi życiami i snami o nieśmiertelnej radości. wracam w piątki w niedzielę wyjeżdżam i nie mam nawet całych dwóch dni żeby nasiąknąć domem. może nie lubię domu ale lubię do niego wracać. ten motyw drogi jest tutaj najważniejszy. zawsze szybciej jest mi wracać niż wyjeżdżać. zawsze jest po drodze jakiś dom. zawsze gdzieś wtłoczę te trzy literki które tak mocno decydują o naszym życiu.

poniedziałek, 18 marca 2013

lekcja 78

skończył się niepokój
teraz ja jestem niepokojem

chcę dotrzeć do takiego stanu w którym będę wiedział że to już naprawdę granica i za tą granicą jest już tylko śmierć. osobiście chciałbym poznać jak to jest być nieświadomym że coś się robi. chociaż nie lubię dzieciństwa bo ono było nieświadome. mnie chodzi o to żeby być świadomym nieświadomości. dlatego projektuję sobie w głowie te wszystkie ciemne wizje żeby poczuć dokąd mogę dojść. dlatego wychodzę teraz wieczorami bo wierzę że gdzieś w tych ciemnych zaułkach K. spotkam to na co tak czekam. na to COŚ co powinno mnie spotkać, żeby było możliwe dotknięcie granicy.
lubię granice, a najbardziej ich przekraczanie, nowe granice szczególnie emocji i wizji, które umiem sobie zaprojektować w mojej głowie. czasami się zastanawiam nad tym by te wizje urozmaicić, czyli spisać, ale gdyby ktoś to przeczytał wtedy stałby się w jakiś sposób przeklęty tak samo jak czuję się ja. teraz się nie boję zaułków bo ten chory niepokój się zmienił. teraz ja wywołuję go u innych, a nie inni u mnie. stałem się producentem wizji niepokoju, a nie konsumentem. może przez to że odzyskałem tę część siebie, której mi brakowało do całości.
jaka jest granica bólu
jaka jest granica nieświadomości
co jest granicą niepokoju
gdzie tę granicę znajdę

nie wiem czy włóczenie się jest jakąś odpowiedzią na którekolwiek z tych pytań, ale ja wierzę że tę granicę znajdę. a wtedy nie wiem co się stanie. i bardzo mnie to interesuje. jedyne czego się boję to tego, że kiedyś wyląduje w szpitalu psychiatrycznym.

Obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy
Wygoń te chore myśli i zmień priorytety
W mojej głowie kobiety, każdej nocy znów inna
Jakiś pieprzony hardkor, nie sielanka rodzinna
Teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota
Moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż
Wykonuję znak krzyża, proszę ja o dyskrecję
W zamian czuję niepokój, widzę krzywdy projekcje
Nie chcę czuć tego stanu, w odwiedziny umarłych
Miały miejsce i nieco ze spokoju obdarły
Mój wniosek jest zasadny, proszę o umorzenie
Wszystkich stanów nerwowych które gniotą sumienie
Znów cholerne upiory czepiają się mych skrzydeł
Nie chce groźnych demonów, wolę te dobrotliwe
Idę dalej tym lasem, mocno zagryzam wargi
Jeszcze chwila i czuję że wyłoni się z skarbnik
To coś jakbym się dławił, znowu myśli karnawał
Czemu chcecie mnie zniszczyć, przecież nie macie prawa

niedziela, 10 marca 2013

lekcja 77

oglądałem xfactor. Agnieszko Czachor. nie to że jesteś ładna, ale to że zrobiłaś mi ciary wszędzie. zwykle tak nie ma. ale zaśpiewałaś moją najulubieńszą piosenkę. czuję że mam czymś zapełnioną głowę, ale chciałbym się dowiedzieć czym. jest tyle rzeczy którymi muszę się zająć a najchętniej czytałbym książki nakrył się kołdrą i pił irish cream. żeby mnie tylko świat nie dotknął.

please teach me gently
how to breathe

a niestety przenika mnie częściej i częściej przychodzi ciemny myślowo wieczór kiedy wszystko co się dzieje nie jest w porządku. nie jestem w porządku ja przede wszystkim przed samym sobą. i mógłbym wiele rzeczy jeszcze powiedzieć ale po co. te lekcje traktuję jako uczenie się siebie bo wiem że mnie samego mnie nikt nie nauczy. że każdy wie jaki jest. a ja bym chciał żeby ktoś przejrzał moje życie i mi powiedział w jakim idę kierunku i czy w ogóle się poruszam. bo mało mnie we mnie chyba zostało. nie wiem kto we mnie siedzi czy to ten sam duch który każe mi się włóczyć w nocy po deszczowych chodnikach i wznieca we mnie niepokój o każdy poranek.
a może w środku mam pajęczyny przeszłości które wnikają we mnie głębiej niż cokolwiek innego. które szyją mnie od środka jak wielką tkaninę istnienia i mojej (nie)obecności. i wydaje mi się że uciekam od tego świata ale ta tkanina mnie jakoś trzyma tak że nie mogę ruszyć do przodu ze sobą. chciałbym wiele jeszcze rzeczy zobaczyć ale muszę się siebie wtedy pozbyć. może najwyższy czas. może będzie lepiej.  ciekawe czym jest dla mnie świat jeszcze go nie poznałem. mam 23 lata. ocalałem. bo nie poznałem świata.
odnoszę wrażenie że poduszkę mam utkaną z niepokoju, pościel z lęku, a całe łóżko jest światem strachu. i ja zatapiam się w to wszystko mimowolnie, tak jakbym wiedział że to mnie w jakiś sposób chroni.  nie wiem jeszcze czy lęk chroni mnie przed samym sobą. żebym do końca siebie nie poznał, bo rozczaruję się samym sobą.

kolejny deszczowy wieczór

środa, 27 lutego 2013

lekcja 76

lubię życie.
lubię koncerty.
lubię grać.
lubię dotykać strun.

lubię życie szybkie
lubię koncerty te już zagrane
lubię grać w swoim teatrze
lubię dotykać strun ale tylko tych metalowych

lubię życie szybkie jak autostrada
lubię koncerty te już zagrane i gdy gasną już światła
lubię grać w swoim teatrze i wpuszczać do niego kogo trzeba
lubię dotykać strun ale tylko tych metalowych bo mają więcej życia

lubi żyć koncertami
lubię grać dotykając

lubię żyć dotykając
lubię grać koncerty

lubię dotykać koncertów
lubię dotykać gry

WSZYSTKO DOPIERO SIĘ ZACZYNA

czwartek, 21 lutego 2013

lekcja 75

według niektórych
świt się zaczyna po skończonej nocy
otwierają się okna
otwierają się oczy

według niektórych
świt nie nadchodzi
mieszka w zaułkach
bez dat bez godzin

według niektórych
świt się już skończył
nie mówi nam żegnaj
nie mówi dzień dobry

według niektórych
świt nie istnieje
nie budzi już duchów
niszczących sumienie


jestem z tych drugozwrotkowych niektórych

środa, 20 lutego 2013

lekcja 74

czasami wchodzę w umysły ludzi, bo lubię to robić, chociaż przez to przestaję być całkowitym sobą, do granic możliwości skończonym. nie chcę być wtedy obudzonym, bo czar nieposkładania pryśnie. ja śnię rzeczywistość, taką, której nie ma. i chciałbym napisać książkę. i wiem że musiałbym się do niej wprowadzić już na zawsze, bo nie umiałbym mieszkać bez niej. ani ona beze mnie. dobrze by było, gdyby czytało się ją tylko w nocy. tak, żeby jej bohaterowie mogli przychodzić i zwiedzać czytającego, dobierając słowa, które do tego czytającego trafią. taka książka, w której pisałbym tylko wskazówki dla słów, a słowa same by się dobierały. i tytułem byłoby imię czytelnika.

na okładce musiałyby być drzwi. takie wielkie dębowe. trzeba pukać trzy razy, bo będą trzy rozdziały i trzech bohaterów. wyobraź sobie trzy najdroższe ci osoby w życiu. o nich będzie ta opowieść, a ty będziesz czwartą osobą. dodatkiem do całości. klejem dla nich wszystkich. i będą trzy drogi, a Ty będziesz tym rozstajem. początkiem i końcem dla każdego tego człowieka. to znaczy że będziesz dla nich wszystkim. Bo od Ciebie się wszystko zacznie i wszystko się skończy.
Mimo to ja jako autor nadal będę czuwał nad dobrą historią. nikt nie chce czytać złych historii, bo widzimy tylko te złe momenty. ile pamiętasz dobrych momentów? a ile złych? no właśnie. te złe nas kształtują. i przez to zaczynamy się bać ludzi, bo obawiamy się, że wprowadzą do nas wspomnienia, które źle nas ukształtują. i będziemy mieli kalekie osobowości już zawsze.
książkę zakończę "bo wiem że...". bo wiedza jest niewiadomą. i naprawdę nie wiemy, co wiemy. ale też wielu rzeczy nie chcemy wiedzieć, nie przyjmujemy ich, bo to wiedza bolesna. a jest tak wiele rzeczy, o których chcielibyśmy wiedzieć. na przykład czy kiedyś dowiem się czegoś o sobie co na mnie wpłynie tak mocno, że się zmienię. czyli skaleczę swoją osobowość. oby nie.

lekcja 73



Nie wiem jak długo stałem w miejscu.
Wiedząc, że ty jesteś gdzieś dalej niż metr ode mnie,
dostawałem moim szaleństwem w głowę,
a krew zamieniała się w bezbarwną ciecz,
bo nie byłaś w stanie być obok mnie

Nie wiem jak długo stałam w miejscu
nie miałam cię obok siebie
i nie potrafiłam spotkać się z samą sobą
bo nie miałam dobrego przewodnika
czekałam zawsze przy oknie
myśląc że przyjdziesz
ale szybciej przychodziła tylko zima

Nie wiem jak długo cię nie było
wiedziałem jednak, że rok zamieniał się w drogę
bez końca i w bezgodzinowy zegar powrotów.
Przestałem pamiętać jak wygląda dotyk twojego oddechu
ani jak wyglądasz gdy śpisz.
Zatarłem ciebie w sobie.

Nie wiem jak długo cię nie było
przestałam sprawdzać listy, bo wiedziałam
że w żadnym z nich nie będzie ciebie
Nie patrzę w lustro i nie wdycham twojego zapachu
których perfumowałeś każdy mój zakamarek życia
Zatarłam ciebie w sobie.

Nie było cię gdy o to prosiłem
Nie było cię gdy o to prosiłam

/ czytać przy The Smiths - Asleep / 

niedziela, 17 lutego 2013

lekcja 72

/ mój dom to są walizki dwie/

wiem, że jestem gdzieś przypisany. do czegoś i kogoś. ciekawe czy trudniej odprzyzwyczaić się od miejsca czy od ludzi. w sumie ostatnio robię i to i to, bo nie chcę, żeby się ktoś do mnie przyzwyczaił. przyzwyczajenie jest gorsze niż zauroczenie. choć słowa brzmią podobnie. przyzwyczajenie jednak to rutyna a zauroczenie to trudna sztuka magii, do której potrzeba dwoje czarujących. dawno jednak straciłem swoją magię. o ile w ogóle ją posiadałem. i nie wiem czy idę z prądem czy pod prąd. wiem że dokądś idę. ale być może też idę do tyłu, chociaż nie chciałbym. z drugiej strony stanie w miejscu też jest złe. a ruch w tył to jakiś kierunek.
podobno kształtuje nas chwila. mnie kształtuje ta chwila przyszła, którą chciałbym umieć przewidzieć jeszcze bardziej. mimo to jestem typem "chwilowym". zawsze jestem na chwilę i chwilowo może mnie nie być. ale gdzieś jestem. gdzieś gdzie mogę otworzyć oczy szerzej i wziąć oddech nieco głębszy. wiem jednak, że tylko chwilowy. i gdy mnie już nie będzie, wiedz, że to tylko chwila. chwila na wytchnienie, bo coś mnie przytłoczyło na tyle, że mnie położyło.ale bez obaw, za chwilę wrócę i znów będę z tobą.

ty przed tobą świat
za tobą ja
a za mną już nikt

lekcja 71

lubię go lizać po twarzy. zawsze wtedy się cieszę jak szalony. lubię gdy się ze mną bawi piłką. to nie jest takie sobie bawienie się, ale sprytne zagrywki. uczy mnie znajdywać przedmioty, gdy mi je specjalnie chowa. najbardziej jednak lubię z nim spacerować. wiem że jest zabiegany, chyba najbardziej z naszej rodziny. dlatego zawsze chcę go zatrzymać w domu i krzyczę do niego że ma zostać. on wtedy zawsze się zatrzymuje i całuje mnie w czubek głowy i obiecuje mi, że wróci. zawsze mu wierze, bo mnie nie okłamał. lubię jego powroty do domu. na szczęście już go nauczyłem, że nie dam mu rozwiązać butów dopóki nie da mi całusa w czubek głowy i nie pogłaszcze. potem zwykle idę za nim do jego pokoju żeby mi opowiedział swój dzień. lubię go rozśmieszać. gdy mnie o coś pyta wtedy przekręcam głowę, a on zaczyna się uśmiechać. lubię, gdy się uśmiecha, bo wtedy wiem, że będzie się ze mną bawił. przynoszę mu swoje rzeczy i razem wybieramy, czym będziemy się bawić. teraz nie ma go w domu i tęsknię za nim. chciałbym, żeby mnie głaskał po główce i opowiedział swój dzień. chyba wraca dzisiaj. mam nadzieję że wrócisz. wiem, że wrócisz. Twój pies.


poniedziałek, 4 lutego 2013

lekcja 70

wyobraźcie sobie odprowadzanie żywego na jego własny pogrzeb. czy on wie że umrze? czy on wie już że niedługo popatrzy ostatni raz na nasze twarze i powie im dobranoc kochani. czy my wiemy że go odprowadzamy?  a co jeśli wszyscy odprowadzamy wszystkich i ci ostatni ludzie umrą równocześnie bo zdają sobie sprawę że są ostatni i nikogo po nich będzie. może ty i ja jesteśmy ostatni. może tak naprawdę mijają ostatnie dwie minuty świata. minuta dla ludzkości i minuta dla mnie i dla ciebie. a co jeśli tak naprawdę jest? musimy żyć minutami. bo to te ostatnie. zawsze te ostatnie. ta chwila w której piszę też jest ostatnia, bo niepowtarzalna. a więc nie ma czegoś teraźniejszego bo spada w przeszłość. i osiada w przeszłości. jak kamień rzucony w wodę w końcu osiada na dnie.

niewiele mam do powiedzenia
ostatnie słowo ostatnie stracenia
ostatni ja ostatnia ty

ostatni świat ostatnie dłonie
ostatnie wspomnienia
ostatnie ulice w biegu 
ostatni deszcz
ostatni dotyk
wszystko ostatnie i końcowe
jakby miało przestać istnieć
a przecież istnieje
to fałszywe końce świata
kłują w oczy teraźniejszość
dlatego tak nas nie lubi

niedziela, 3 lutego 2013

lekcja 69

a co jeśli ja mam niebieskie oczy , ty brązowe a oboje chcielibyśmy mieć zielone? co wtedy? wtedy może coś. a co jeśli ja mam niebieskie oczy, ty brązowe, a wolisz facetów z zielonymi oczami? co wtedy? wtedy trudno. nie spotkamy się i już. chociaż nie. spotkaliśmy się już, ale więcej się nie spotkamy, bo nie lubisz moich oczu. najbardziej mnie rozwalają cytaty o oczach. "oczy to zwierciadło duszy". ale pieprzenie. równie dobrze mogą to być palce lub na przykład ucho. palcami dotykamy a uchem słyszymy, więc dlaczego niby to oczy odzwierciedlają duszę. a może dusza nie chce być odzwierciedlana. może chce być sama sobie sama.

jeszcze jeden uduchowiony cytacik jest wspaniały. "najlepiej widzi się tylko sercem". cześć serce. jak twój wzrok. bez sensu te cytaty uduchowione. nosić kogoś w sercu to nosić kogoś w mózgu. i tyle. lubię polskie piosenki. są lepsze niż zagraniczne i nie trzeba myśleć o akcencie. ale lepiej się śpiewa po angielsku. można śpiewać bzdury. i tak są mądre wtedy. w sumie ta lekcja ni z dupy bo do głowie miałem tylko te rzeczy o oczach. niepoukładanie to moje hobby.

sobota, 2 lutego 2013

lekcja 68

dzieje się wiele samotności tej nocy
tej i każdej innej
i każdego innego dnia
ktoś samotnieje
nie mając w swojej dłoni
innej dłoni
tej stworzonej jako druga dla pierwszej

wiele ust zamiast innych ust
całuje tylko wiatr
który rozdmuchuje pocałunki tak samo jak słowa

i świat się jakoś przez to nie wali
nic się nie zmienia prócz serc
jak widać świat
stoi niemiłością
i nic się w tej kwestii nie zmieniło
od tysiącleci i przez wieki się nie zmieni
póki dłoń nie poczuje dłoni
a usta ust
a mówią że tak nie można
ja mówię że można
wystarczy dłoń w pierwszym geście
a usta w odpowiedzi

środa, 30 stycznia 2013

lekcja 67

nie ma filmów dobrych lub złych. są filmy sufitowe i śpiące. w sufitowych chodzi o to że po filmie leżysz w łóżku i patrzysz w sufit po głowę masz pełną filmowych cytatów i momentów. a śpiące to wiadomo. idzie się spać bo sen jest lepszy niż film. zastanawiam się dlaczego sufitowe są sufitowe. ja myślę że to przez to że jest w tych bohaterach tyle nas. tak dużo jest słów których sami byśmy użyli. te same zachowania i gesty. ja bym użył wszystkich tych samych Charlie jak Ty. i to że widziałeś śmierć to że tak dziwnie związkowo. kochamy tych , o których sądzimy że na nich zasługujemy. i Sam dobrze też powiedziała. nudne jest bycie w uroczym związku. oni wszyscy się tam żegnali. a dzisiaj głupia sytuacja . spytałem czy mogłaby być u mnie tablica korkowa nad biurkiem, żebym mógł wracać do zdjęć, bo przecież potem już do osób. " a opłaca się na 1,5 roku taka tablica". i nagle BUM przyszłość zaatakowała z całą siłą. spotkanie też z A. i M. i rozmowy że coraz mniej mnie jest tu. no będzie mnie coraz mniej. coraz mnie dla Was że by było więcej dla kogoś innego. chociaż wiem, że wybierając takie coś ryzykuję samotność. samotność to ucieczki. nie lubię ucieczek. chyba że tych od samotności.

dziękuję za film.

wtorek, 29 stycznia 2013

lekcja 66

prawie rzekłbym szatańska lekcja. mówią że zazdrość to płytkie uczucie. da się w nim jednak zanurzyć, a niektórzy to nawet po samą szyję. a tak naprawdę zazdrość to szlam i bagno. grunt to się nie utopić co nie? a ty się topisz. wchodzić w to gówno po samą szyję nie mając podstaw. może i według ciebie je masz. wystarczy żebyś spytał a nie dociekał. ocalelibyśmy wszyscy.

w sesji nie lubię nikogo. naprawdę. i choć idzie nam dobrze ( wylecieć z polonistyki można jedynie wpadając pod tramwaj ) to większość się spina. o boże nie dam rady. nie dasz rady bo nie chcesz dać rady. bo dawanie rady jest mejnstrimowe. bo narzekanie jest dobre. łączy ludzi. łączy ludzi jak wódka. jak wypijesz za dużo wódki to rzygasz. jak masz za dużo narzekaczy to też rzygasz więc na jedno wychodzi.

zaczyna się pierwsza Warszawa. traktuję dom jak hotel. chociaż ostatnio przebywam tu często. ale chyba tylko ciałem, bo duchem wylatuję gdzieś gdzie nie ma życia. widziałem dzisiaj film bang bang jesteś trupem. człowieku grający główną rolę. jesteś moim bogiem depresji i powagi. chcę Cię poznać i ukraść Ci wszystko. potrzebuję jakiegoś mocnego uderzenia nocy. tak żeby mnie przytłoczyło a ja nie umiałbym oddychać. dawnego nie byłem na ulicznym obserwatorium. ale teraz się wszystko zacznie na nowo na uczelni. i dłuższe wieczory i dłuższe dni. a w nich ty. żartowałem. nie ma ciebie. i zabrzmiało to jak żałosny wierszyk.

jeszcze półtorej roku i zostawię to wszystko. bo coraz mniej dni przychodzi kiedy wiem że to ma sens. ale teraz chyba rzadko co ma sens. można robić tak wiele rzeczy, które sensu nie mają i też jest niby fajnie. wszystko jest niby. niby my niby ja niby ty niby świat. niby jest do dupy. nie chcę niby.

niedziela, 27 stycznia 2013

lekcja 65

to jest najlepszy weekend od kilku miesięcy. bez alkoholu też się da. lubię spanie w hotelach, później koncert grany, później koncert obejrzany, dzisiaj koncert zagrany (będzie). i co z tego że że nie ma mnie w domu. 'bywam tam jak narkoman w poradni'. wczoraj ten obejrzany koncert to coś co zostanie na długo. lubię chodzić na koncerty z małą dawką elektroniki, ale musi być gitara basowa, perkusja gitara elektryczna wokal i klawisze. najlepsze połączenie. lubię patrzeć jak dźwięki które ci artyści grają przechodzą przez ich uszy i dźwięk wlewa się na twarz i powstaje grymas muzyczny. tak jakby jakiś duch z ich instrumentów wpadał do wnętrza muzyków i ich mózgi rozmieniał na drobne. piękna rzecz. wczoraj pomyślałem że właściwie mógłbym żyć z muzyki. dokończyć studia, ruszyć w trasę. to z jednej strony uniemożliwia stateczność. ale z drugiej strony ją umożliwia, bo jest do czego wracać. ja nie mam do czego wracać więc mentalnie nie wracam. lubię się rozwijać a niestety nierozwijających się zostawiam w tyle. wiem że spaliłem w ostatnim czasie dużo mostów ale nie jest mi przykro z tego powodu. wręcz przeciwnie. lubię też takie koncerty bo wtedy dostaję kopa artystycznego i wymyśla mi się mnóstwo fragmentów słownych. muzycznych.

zwiedzam. w drodze bez wytchnienia

/ - Muszę ci coś powiedzieć. Jutro umrę. Trzymałem to w sobie, żeby cię nie zranić bardziej niż robiłem to ostatnio.
Nie docierało to do niej jak słowa na porannym kacu. On umrze? Przecież on nie może umrzeć.
- Mam guza. Lekarze pół roku temu dali mi pół roku. Odliczałem więc każdy dzień, każdą godzinę i minutę, żeby przeżyć dobrze wszystko. Na górze nad moim łóżkiem znajdziesz opis każdego dnia. Chciałbym żebyś zdobyła ten pamiętnik i zrobiła z nim co zechcesz.
Wyszła bez słowa. Bez płaczu. Bez krzyku. Bez emocji. Gdybym powiedział że ją kocham nad wszystko, może by się coś zmieniło. Do końca nie znalazłem odwagi. To kłamstwo, że nie należy czekać. Ja czekałem i nie żałuję. Niektórzy nie powinni wiedzieć tego, co powinni wiedzieć inni.

Następnego dnia umarłem. Najlepsze rzeczy dzieją się po śmierci /

wtorek, 22 stycznia 2013

lekcja 64

lubię się w nocy budzić i słyszeć jakieś głowy w mojej głowie, które wiem że są przyjazne, a jeśli takie nie są to ja wierzę że są neutralne. babciu i dziadku. gdziekolwiek teraz jesteście to wiedzcie że fajniej było gdy mogłem iść blok dalej i wypić herbatę, przeczytać gazetę, uśmiechnąć się do was. wiem że bylibyście ze mnie dumni. w sumie zawsze byliście, bez względu na to co się działo i jakie miałem kłopoty. dobrze by było gdybyście znów byli u siebie. może stoicie teraz obok mnie i to czytacie i głaszczecie mnie po głowie, jak mieliście to w zwyczaju.

zaczyna się dopominać W. o mnie i ja na to wołanie odpowiem, choćbym miał odpaść ze znajomych wielu osób. to jest wielkie kłamstwo że przyjaciele nie odchodzą oni są zawsze blablabla. w najgorszej chwili wbijają nóż w plecy i chciałoby się dać w mordę. ale znamy się od dzieciństwa. wiem że by tak nie było. szykuję dobra odmiana wreszcie. gdybyś ty się odmieniła też byłoby lepiej.

/ i choć nie ma mnie tu dzisiaj
bo zwiedzam świat
myślami jestem w ciemnych barach
wypełnionych zapachem nocy
i wiedz że byłem tu
jeszcze przed tobą
a teraz jestem po tobie
i po nas też już jest

zmartwychwstań dla świata
żebym mógł znów poczuć
jak to jest
gdy niebo składa się na pół /

niedziela, 20 stycznia 2013

lekcja 63

nie lubię dowiadywać się o zmarłych sąsiadach. o tych szczególnie których znaleziono. dzisiaj zainteresowało mnie wołanie. wracałem ze słynnych tygodniowych zakupów dziś nieco ograniczonych bo nie ma po co się dublować w jedzeniu. woła mnie słońce dalekim krzykiem wron. wracaj do domu. nie wiem gdzie mój dom. te słowa bardzo lubię są dobre na bezdomność. ale ona mi ostatnio nie doskwiera. jestem w tylu miejscach naraz że domy są wszędzie. chciałbym żebyś już przyszła. jestem tutaj. przyjdź tutaj gdzie stoję. nie bądź obca więcej. choć obca chcesz być. wiesz że nie jestem sam. wokół jest tłum ludzi. ale przejdź przez ten tłum. i bądź tutaj gdy tego chcesz. tak żebym ja też chciał. głupie. ja chcę. ty nie chcesz. potem ty będziesz chciała ja nie. a potem oboje będziemy chcieli oboje. kiedyś tak było.

przyjdź niespodziewanie
jak noc po świcie
bądź nocą po świcie
nieobecnością w obecności
bladością w żywym kolorze

i otwórz nasze drzwi
wejdź
dzień dobry
nie spodziewałem się ciebie
w takich chwilach
a jednak jesteś

usiądź więc opowiedz jak podróż
długa
rozumiem
może herbaty?
zostawiasz niedopitą
jak zwykle
jak zwykle wychodzisz
zapomniałem spytać co u ciebie
choć zawsze byłaś niewysłowiona
ciebie też nie wysłowię
jak zwykle

niech coś się stanie niezwykłego. przyszłość moja ma kolor od dziś zielony. choć podświadomość świeci na żółto. ale jest dobrze. jak nigdy jest dobrze.


sobota, 19 stycznia 2013

lekcja 62

szybko idzie. dobrze się pisze po zmęczenionowemu. i po jednym piwie też się pisze dobrze.

on nie był nasz, wiesz? lubował się w tym, że go nie było. był dla nas ale jakby go nie było. ta nieobecność w oczach i nieobecność w świecie. niby wchodził w nas swoimi słowami i lubiliśmy jego słowa. chyba dlatego, że wiedzieliśmy, że widzieliśmy, że on niedługo odpłynie. że znów go nie będzie. tak jakby wypisywał nam recepty na świat, a potem gdy te recepty wykorzystywaliśmy, a lekarstwo na świat się kończyło to on znów się zjawiał. jak gdyby nigdy nic. nie pytaliśmy go o przeszłość, bo on przeszłości nie lubił. tak jakby nigdy dla niego nie istniała. w jego oczach było tylko TERAZ. teraz , czyli to, że on był. wtedy był nasz. ale wiedzieliśmy, że go nie będzie. nigdy nie zjawiał się w świecie niezaproszony. zawsze coś go zapraszało, wiesz? nie chciał być obecny na siłę i wiedział kiedy przyjść. ale gdy już nasza potrzebność dla jego osoby się kończyła to on to wyczuwał i znikał. wchodził w pierwszą bramę napotkaną w mieście i tam żył. lubił wracać w te same miejsca. to była jego jedyna przeszłość. on tworzył te miejsce, bo wiedział mimo wszystko, że może kiedyś już do nich nigdy nie wrócić.
teraz gdy wiemy, że on już do nas nie wróci, wiemy że jednak najważniejsza była dla niego przyszłość. lubił dla nas ją tworzyć, kreować nasze światy, a my pozwalaliśmy mu to robić, bo to była jedna z niewielu radości, której mogliśmy mu dostarczać. lubiliśmy go, mimo że nie był do końca nasz. a może był. tylko nie potrafiliśmy tego poczuć. może on chciał być nasz. ale on zawsze chował emocje wiesz? jego oczy były jego najskrytszym kufrem. kufrem na emocje i złe chwile.
teraz nie mamy się gdzie chować. jesteśmy otwarci jak nigdy. dlatego tak łatwo nas dostrzec. wystawiliśmy się na strzały słów. i to nie jest dobre.

czwartek, 17 stycznia 2013

lekcja 61

ostatnia notka wybuchowa przepraszam Panie Sławomirze za tę niedogodność. ale sprawdza się wszystko. może nie robisz mi fuck you ale ja bym chciał ci tak powiedzieć. ale się boję że się urwiemy. dlatego tak nie robię. ale cytując jeden z głupszych filmów świata "jesteś moją osobistą heroiną". oh god że ja zacytowałem Zmierzch.

ostatnio dopadło mnie coś dziwnego. w sensie że coś dziwnego dzieje się ze światem. wszystko się odwróciło. zło jest dobrem a dobro jest ble. powiesz komuś że jest wredny i chamski - oo ale super. powiesz komuś że jest dobry i miły. fuj. dobroć jest zwyczajna. głupia i nie powinno jej być. bo jest zwyczajna. dobro nie jest hipsterem i nie musi być żeby być zauważonym. ja lubię dobrych ludzi. są potrzebni jak azot w powietrzu. czyli jest i ciężko się go pozbyć.

dalej chcesz to czytać? ok. dzisiaj mieliśmy zajęcia o blogach. ciekawe nas w sumie to było ale bałem się odezwać . dobrze że nie spytała kto ma bloga bo musiałbym skłamać. chcę znów pisać wiersze. nawet próbuję. mam mnóstwo kopii roboczych z fragmentami. a póki co to zostają białe kartki. zapisane bazgrołami. jedyne co ostatnio mi wychodzi to spotykanie odpowiednich osób. i oni zostają. gdzie się podział mój odpychający charakter i wola walki z ludźmi. przecież was nie kocham. przecież was nie. przecież nie. przecież.

mimo to was potrzebuję drogie ludziki. przypominam sobie różne dziwne rzeczy z przeszłości. żyję przeszłością jak Gli Pender z 'o północy w paryżu'. to jest dobry film. pojadę do paryża gdy będę wiedział że tam będzie wtedy padać. tak na noc to paryża. hop siup jestem. hop siup nie ma mnie. albo ucieczki. jak dawno nie uciekałem od świata. w moim słowniku jest dużo ostatnio słowa 'dawno'. to znaczy że jest źle. że nie jestem teraźniejszy. nadrobię to. a co jeśli jestem przyszły? co jeśli wiem jaki będę przyszły. czy w przyszłości jest słowo 'dawno'? fajnie jakby było. jest takie głośne te słowo i ma w sobie ten głos tęsknoty. lubię tęsknotę.

czwartek, 10 stycznia 2013

lekcja 60

dobrze że jubileuszowa w sumie pasuje

fuck you fuck you
and all we've been through

korzystaj z byłych są fajni. i zachowuj się tak jak gdyby nic. rozmawiaj jak gdyby nic. rzadko piszę pod wpływem emocji. ale pierdol się. tyle powiem. naprawdę się pierdol.

piątek, 4 stycznia 2013

lekcja 59

dziwny to był rok ale mogę go w sumie podsumować śmiechem ale takim niedowierzającym, co się kryje w najzakamarkowej części mojej głowy. nie ma tych i tych są ci i ci i w dupie mam że inni też chcieliby być a nie są. na szczęście to jeden z ostatnich bastionów prywatności i wolnej woli i możesz rzucać te swoje śmieszne słówka żebym może się przejął. niestety nie działa. wrzuć się w armatę i wystrzel może pomoże.
pozbyłem się trzeciego roku teraz już czwarty i w sumie nic się nie zmieniło. jest więcej ludzi nowych ale to dobrze i chore są naprawdę chore teksty o gorszości i lepszości kogoś. mówiąc że ktoś jest gorszy sami robicie siebie na gorszych. ale to wasza sprawa i ja nie wnikam.

w wiele rzeczy wolę nie wnikać w jakieś plotki dziwne teksty i hasła. fajnie jakby ktoś miał swoje życie, to jest ostatnio takie niespotykane. nie spotkasz kogoś kto się tobą nie interesuje. fajnie jakby pytali 'co u ciebie' a nie mówili 'wiem co u ciebie' lub 'podejrzewam co u ciebie'. i skąd to wiesz? dużo słucham Miuosha teraz może przez to się odmienia i muzyka ma ostatnio na mnie największy wpływ a nie ludzie.

sylwester dobry. zakorkowany mocno, śnieżny i jak dobrze że SPOKOJNY. odwiedziłem tę miejscowość po kilku latach i cię nie poznałem. szkoda. powiedziałaś mi 'dobry wieczór' i tak mnie to przydusiło że odpowiedziałem tak samo. a wiedziałem że to przecież ty. to znaczy podejrzewałem. i na koniec tylko 'cześć'. ale to dobrze. niepotrzebna nam wiedza o sobie.

moje jedyne postanowienie noworoczne to więcej pisać bo wstyd się przyznać ale nie pisałem nic ostatnio i szkoda i mógłbym ale równocześnie nie mogę bo jest jakaś blokada. może potrzebuję więcej wszystkiego zachłanności nocnej. a tak to tylko ty dzwonisz robimy co mamy robić a potem facebook a potem sms a ja i tak wiem że nic. i przez twoje nic ja wiem że też nic. i niech tak będzie lub nie będzie. uczę się niepewności dzień w dzień.

/ ty wiesz że nie ma dokąd już stąd
spierdalać /