niedziela, 17 sierpnia 2014

lekcja 112

dorosłość oo tak panie eS. wkraczamy w nią z buta, najlepiej żeby był on pancerny. dorosłość bo jutro rozmowy kwalifikacyjne. może i byłem bezczelny kiedy odrzucałem oferty pracy bo mi się nie podobało. płaczące matki i bezrobotni ojcowie pewnie daliby mi po ryju. ale mam 23 lata mogę chyba jeszcze wybierać? o ile dorosłość w ogóle daje nam wybór. resztki studenckości zamknąłem w legitymacji studenckiej i nieodebranym dyplomie z magistrem na szóstkę. mam magistra, mogę zmienić imię i nazwisko na fejsie, dając sobie przed nie emgieera. ale po co. w moim życiu to przecież nic nie zmieni. spaliłem za sobą tyle mostów w ciągu dwóch miesięcy. z kilkunastu zrobiło się kilka. przepięknie jest. oczywiście że żałuję ale przecież nie dam tego po sobie poznać, bo życie mnie zniszczy.

moje serce jest wynajęte. oby na amen. to takie dziwne patrzeć na siostrę w białej sukni, składającą przysięgę że nie opuści L. do śmierci. dziwne było czytać hymn o miłości, w gruncie rzeczy w nią kiedyś nie wierząc. ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy jednak w nią wierzę. A. każdego dnia, poranka, wieczoru, popołudnia mnie przekonuje nieświadomie że jednak istnieje. nie wiedziałem również że rozdałem tyle nadziei. sam jej nie biorąc. czyjeś szczęście płodzi czyjeś nieszczęście. Katowice tego roku będą inne.

już niedługo moja ulubiona roku, ale w zasadzie cieszę się na nią tylko dlatego że będę mógł patrzeć na deszcz w świetle wrocławskich latarni, chodzić do teatru, podrzucać liście w parkach i skwerach. nie lubię tej ciepłej jesieni, ze słońcem i roześmianymi dzieciakami, chwytającymi się jeszcze wakacyjnych wspomnień, a zanurzonymi już w marzenia o grudniowym śniegu. tej jesieni nie mam zamiaru się zapadać. będę zarabiał swoje pieniądze i podróżował w dziwne miejsca które nie smakują w samotności. chciałbym też dokończyć moją przygodę z oficerem katowickiej policji i razem z nim również podróżować. może będę pisarzem. może będę pisał wiersze. może będę. może.

pisząc te słowa wisi nade mną plakat mojego koncertu. boże, to takie dziwne uczucie widzieć swoją twarz, może niezbyt zachęcają, ale jednak zapraszającą na koncert. koncert mi się podobał. mógłbym z tego żyć. mógłbym przemierzać kraj dla ludzi którzy by tego chcieli. w tej kawiarni pachniało duchami. naprawdę.