środa, 24 września 2014

lekcja 115

wszyscy, którzy zetknęli się z pojęciem pisania i autoterapii mają rację. to jest autoterapia i gdy kiedyś te słowa wydrukujecie, to od razu wam podpowiadam, że się leczę na blogu.

miałem sen. byłem bohaterem w grze komputerowej. miałem zdobyć coś z opuszczonego domu. gdy już zbliżałem się do tego przedmiotu odwróciłem się i zobaczyłem kobietę w czarnych krótkich włosach, która mierzyła do mnie z pistoletu z parszywym uśmiechem. zacząłem uciekać spadając z wyższych pięter na parter. kiedy udało mi się uciec wpakowałem się w ostre krzaki, które zniszczyły mi twarz. przede mną było koryto rzeki. jakaś postać pojawiła się obok mnie. obaj patrzyliśmy nagle z góry na dom, do którego wchodziła kobieta z dzieckiem. postać obok mnie powiedziała: Idź do niej. Tylko ona może cię wysłuchać. Później się obudziłem ze słowami w głowie: idź do niej. tylko ona może cię wysłuchać.

patrząc na moją psychikę, pewnie była mowa o babci, która umierała na podłodze trzymając mnie za rękę z niepokojem w oczach. bo nie zdążyłem. bo byłem zbyt wolny. ale nie mam jak pójść na jej grób. nie ma mnie tam gdzie powinienem teraz być. w filmach zawsze robią tak, że w tajemnicy przed wszystkimi wracają do swojej rodzinnej miejscowości i szybko uciekają. wyobrażam sobie co powiedzieliby moi rodzice gdyby nagle zobaczyli mnie z okna. / wydawało mi się że widziałem S./ powiedziałby Tata. /Ale przecież on teraz powinien być w pracy/ powiedziałaby mama /pewnie ci się wydawało/
a ja byłbym szczęśliwy wiedząc że nikt mnie nie widział.

/ Gdy jutro skoro świt porucznik powie: pal!
szkoda będzie mi tych chwil, gdym był z dala od twych warg.
Jeszcze słońcu powiem: cześć, a potem zacznie mi być żal,
że dalej sama musisz iść, kochana, przez ten świat. / 


lubię tę piosenkę. będzie mi teraz towarzyszyć we wszystkich kryzysowych poczynaniach, które będą miały miejsce kiedy znów mój świat zleci windą z siedemdziesiątego piętra do piwnicy a ja roztrzaskam moją psychikę o ziemny beton. i popatrzę w górę szybu windy, w którym nie będzie nic, bo tak wygląda ścieżka kariery zawodowej. 

przydałby się jeszcze Szklany człowiek żebym już totalnie stracił wiarę w siebie. mimo że się staram. mimo że mi zależy. za mało się staram i za mało mi zależy. nie nadaję się do tego. jestem zbyt słaby. 
powinienem się zakopać. podziwiam ludzi którzy potrafią się zaszyć w jednym miejscu albo uciec do ciemnego lasu gubiąc swoje życie i patrząc na zgliszcza mostów, które jeszcze się dopalają. chciałbym się tak bardzo zgubić żeby się nie odnaleźć. ale fizycznie, nie psychicznie. ciekawe jak to jest umierać z głodu albo pragnienia albo rozpaczy. ciekawe jak to jest mieć potrzaskaną psychikę, która jest jak lustro w którym nie pasują już żadne kawałki. jeśli moje życie byłoby lustrem na pewno byłoby czarne jak wieczór za mną. i potrzaskane tak, że każde odbicie byłoby zniekształcone. chciałbym stanąć twarzą w twarz z samym sobą. ciekawe czy wyglądałbym jak Dorian Grey na obrazie. mocny jestem tylko na zewnątrz. wewnątrz jestem kłębkiem niepokoju, który co noc eksploduje patrząc w zimną granatową ścianę. i chociaż mam się do kogo zwrócić. i chociaż wiem że komuś zależy. mnie samemu na sobie nie zależy. ja bym siebie nie wybrał, jak mówił Rzemyk. niech to wszystko się ułoży. niech nie będzie niepewności o jutro. niech nie będzie jutra. zasnąć nareszcie nie zbudzić się nigdy. spać doskonale spać. byłoby pięknie.

ciekawe jak to jest tracić świadomość. zanurzać się w nieznane. wiem że kiedyś tak skończę. że wszyscy tak skończymy. ale ciekawe jak to jest najpierw widzieć wyraźnie, później mniej aż obraz zniknie cały. widzę siebie na jakiejś ścieżce do której nikt nie ma dostępu i tylko ja sam muszę ją przejść. najchętniej rozpłaszczyłbym się w jakiejś bramie tak totalnie niewidzialny. to byłaby dobra historia. żyłeś z kimś, rozmawiałeś a pewnego dnia ten ktoś i cały świat wymazuje cię z pamięci, jakbyś nigdy nie istniał. ciekawe czy duchy tak mają. że jak umierają to nagle przestają chodzić i marzyć. i chcą być zauważone ale nie mogą. że tracą moc widzialną kiedy myśl o niej zostaje zastąpiona przez inną myśl. chciałbym to kiedyś poczuć. chciałbym na kilka godzin nie istnieć. gdy byłem nastolatkiem i mieszkałem mentalnie w górach nigdy bym nie sądził, że tej wolności nie odbierze mi nikt tylko ja sam ją sobie odbiorę. ale byłem głupi. jaki ja byłem głupi.

poniedziałek, 15 września 2014

lekcja 114

zawsze chciałem być chory psychiczne. te "zawsze" nadal trwa. chciałbym widzieć jakieś dziwne wizje i mieć ten fajny biały strój i chodzić w kółko po placu spacerowym w szpitalu. to byłoby naprawdę ekstra. gdybym dalej pisał to pewnie tak bym skończył. i opisywać to wszystko co bym widział też byłoby super. albo kiedyś widziałem taki obrazek, gdzie na ścianie były napisy stworzone przez osobę ze schizofrenią takie bazgroły różne. Wywracałbym oczami, pokazując jedynie białka oczu i zachowywał się szalenie jak młody Crouch w Harrym Potterze. I wywalałbym język i miał opętane oczy. Kiedyś trafię do szpitala psychiatrycznego, ja to wiem. Tylko muszę zacząć pisać.

poniedziałek, 8 września 2014

lekcja 113

mam poczucie że wszystko stracone. że przeprowadzka nie była dobrym pomysłem. że nagle wszystkie mosty które miały być trwałe runęły. że wszyscy mają swój zabiegany świat, który nijak mnie nie wchłonie. że nie ma nikogo. że świat się wali mi na głowę. że nic nie jest tak jak powinno. że przestaję istnieć. że jest czarno w moich oczach. że nie musi mnie wcale tu być.

oni byli i ich nie ma. wszyscy nagle stali mi się obcy. że jestem życiowym nieudacznikiem, który na nic nie zasługuje. który nic nie osiągnie. którego wszyscy tolerują, bo tak trzeba. którego mogłoby nie być.

nawet nie wiecie jak mogą piec oczy w pustym pokoju.