środa, 22 sierpnia 2012

lekcja 54

to już czuć w powietrzu. ten zapach spadającego liścia. te suche ulice wołające o deszcz. te znikające dni i głośne wieczory przy których tęskni się za latem i mówi się 'czemu ja tego nie zrobiłem miałem tyle czasu'. to się zaczyna. włóczykij już ruszyłby na północ. on miałby już spakowany plecak. harmonijkę gdzieś na górze plecaka. kiedyś tak wyruszę. chciałbym.

pilsko było dobre. po wspólnych przygodach trójki przyjaciół poleciało 'Brothers in arms' w samochodzie. to nas chyba jakoś scaliło. i tak jesteśmy scaleni długo. może to były poprawki, może coś trzeba było od początku zacząć. i tak wszyscy się potem rozejdziemy. ale przyszłość jest u mnie bezinteresowna , w sensie że brak mi dla niej zainteresowania. ważne że będzie jesień jak co roku. co roku lepsza. co roku październikowa szalikowa parkowa zdjęciowa wierszowa. bo jest jakiś zastój z tymi wierszami. nie ma katowickiego klimatu. i też na niego czekam. jak jesień to tam. tam jest dużo dymu. tylko niech będzie już jesień.