środa, 30 stycznia 2013

lekcja 67

nie ma filmów dobrych lub złych. są filmy sufitowe i śpiące. w sufitowych chodzi o to że po filmie leżysz w łóżku i patrzysz w sufit po głowę masz pełną filmowych cytatów i momentów. a śpiące to wiadomo. idzie się spać bo sen jest lepszy niż film. zastanawiam się dlaczego sufitowe są sufitowe. ja myślę że to przez to że jest w tych bohaterach tyle nas. tak dużo jest słów których sami byśmy użyli. te same zachowania i gesty. ja bym użył wszystkich tych samych Charlie jak Ty. i to że widziałeś śmierć to że tak dziwnie związkowo. kochamy tych , o których sądzimy że na nich zasługujemy. i Sam dobrze też powiedziała. nudne jest bycie w uroczym związku. oni wszyscy się tam żegnali. a dzisiaj głupia sytuacja . spytałem czy mogłaby być u mnie tablica korkowa nad biurkiem, żebym mógł wracać do zdjęć, bo przecież potem już do osób. " a opłaca się na 1,5 roku taka tablica". i nagle BUM przyszłość zaatakowała z całą siłą. spotkanie też z A. i M. i rozmowy że coraz mniej mnie jest tu. no będzie mnie coraz mniej. coraz mnie dla Was że by było więcej dla kogoś innego. chociaż wiem, że wybierając takie coś ryzykuję samotność. samotność to ucieczki. nie lubię ucieczek. chyba że tych od samotności.

dziękuję za film.

wtorek, 29 stycznia 2013

lekcja 66

prawie rzekłbym szatańska lekcja. mówią że zazdrość to płytkie uczucie. da się w nim jednak zanurzyć, a niektórzy to nawet po samą szyję. a tak naprawdę zazdrość to szlam i bagno. grunt to się nie utopić co nie? a ty się topisz. wchodzić w to gówno po samą szyję nie mając podstaw. może i według ciebie je masz. wystarczy żebyś spytał a nie dociekał. ocalelibyśmy wszyscy.

w sesji nie lubię nikogo. naprawdę. i choć idzie nam dobrze ( wylecieć z polonistyki można jedynie wpadając pod tramwaj ) to większość się spina. o boże nie dam rady. nie dasz rady bo nie chcesz dać rady. bo dawanie rady jest mejnstrimowe. bo narzekanie jest dobre. łączy ludzi. łączy ludzi jak wódka. jak wypijesz za dużo wódki to rzygasz. jak masz za dużo narzekaczy to też rzygasz więc na jedno wychodzi.

zaczyna się pierwsza Warszawa. traktuję dom jak hotel. chociaż ostatnio przebywam tu często. ale chyba tylko ciałem, bo duchem wylatuję gdzieś gdzie nie ma życia. widziałem dzisiaj film bang bang jesteś trupem. człowieku grający główną rolę. jesteś moim bogiem depresji i powagi. chcę Cię poznać i ukraść Ci wszystko. potrzebuję jakiegoś mocnego uderzenia nocy. tak żeby mnie przytłoczyło a ja nie umiałbym oddychać. dawnego nie byłem na ulicznym obserwatorium. ale teraz się wszystko zacznie na nowo na uczelni. i dłuższe wieczory i dłuższe dni. a w nich ty. żartowałem. nie ma ciebie. i zabrzmiało to jak żałosny wierszyk.

jeszcze półtorej roku i zostawię to wszystko. bo coraz mniej dni przychodzi kiedy wiem że to ma sens. ale teraz chyba rzadko co ma sens. można robić tak wiele rzeczy, które sensu nie mają i też jest niby fajnie. wszystko jest niby. niby my niby ja niby ty niby świat. niby jest do dupy. nie chcę niby.

niedziela, 27 stycznia 2013

lekcja 65

to jest najlepszy weekend od kilku miesięcy. bez alkoholu też się da. lubię spanie w hotelach, później koncert grany, później koncert obejrzany, dzisiaj koncert zagrany (będzie). i co z tego że że nie ma mnie w domu. 'bywam tam jak narkoman w poradni'. wczoraj ten obejrzany koncert to coś co zostanie na długo. lubię chodzić na koncerty z małą dawką elektroniki, ale musi być gitara basowa, perkusja gitara elektryczna wokal i klawisze. najlepsze połączenie. lubię patrzeć jak dźwięki które ci artyści grają przechodzą przez ich uszy i dźwięk wlewa się na twarz i powstaje grymas muzyczny. tak jakby jakiś duch z ich instrumentów wpadał do wnętrza muzyków i ich mózgi rozmieniał na drobne. piękna rzecz. wczoraj pomyślałem że właściwie mógłbym żyć z muzyki. dokończyć studia, ruszyć w trasę. to z jednej strony uniemożliwia stateczność. ale z drugiej strony ją umożliwia, bo jest do czego wracać. ja nie mam do czego wracać więc mentalnie nie wracam. lubię się rozwijać a niestety nierozwijających się zostawiam w tyle. wiem że spaliłem w ostatnim czasie dużo mostów ale nie jest mi przykro z tego powodu. wręcz przeciwnie. lubię też takie koncerty bo wtedy dostaję kopa artystycznego i wymyśla mi się mnóstwo fragmentów słownych. muzycznych.

zwiedzam. w drodze bez wytchnienia

/ - Muszę ci coś powiedzieć. Jutro umrę. Trzymałem to w sobie, żeby cię nie zranić bardziej niż robiłem to ostatnio.
Nie docierało to do niej jak słowa na porannym kacu. On umrze? Przecież on nie może umrzeć.
- Mam guza. Lekarze pół roku temu dali mi pół roku. Odliczałem więc każdy dzień, każdą godzinę i minutę, żeby przeżyć dobrze wszystko. Na górze nad moim łóżkiem znajdziesz opis każdego dnia. Chciałbym żebyś zdobyła ten pamiętnik i zrobiła z nim co zechcesz.
Wyszła bez słowa. Bez płaczu. Bez krzyku. Bez emocji. Gdybym powiedział że ją kocham nad wszystko, może by się coś zmieniło. Do końca nie znalazłem odwagi. To kłamstwo, że nie należy czekać. Ja czekałem i nie żałuję. Niektórzy nie powinni wiedzieć tego, co powinni wiedzieć inni.

Następnego dnia umarłem. Najlepsze rzeczy dzieją się po śmierci /

wtorek, 22 stycznia 2013

lekcja 64

lubię się w nocy budzić i słyszeć jakieś głowy w mojej głowie, które wiem że są przyjazne, a jeśli takie nie są to ja wierzę że są neutralne. babciu i dziadku. gdziekolwiek teraz jesteście to wiedzcie że fajniej było gdy mogłem iść blok dalej i wypić herbatę, przeczytać gazetę, uśmiechnąć się do was. wiem że bylibyście ze mnie dumni. w sumie zawsze byliście, bez względu na to co się działo i jakie miałem kłopoty. dobrze by było gdybyście znów byli u siebie. może stoicie teraz obok mnie i to czytacie i głaszczecie mnie po głowie, jak mieliście to w zwyczaju.

zaczyna się dopominać W. o mnie i ja na to wołanie odpowiem, choćbym miał odpaść ze znajomych wielu osób. to jest wielkie kłamstwo że przyjaciele nie odchodzą oni są zawsze blablabla. w najgorszej chwili wbijają nóż w plecy i chciałoby się dać w mordę. ale znamy się od dzieciństwa. wiem że by tak nie było. szykuję dobra odmiana wreszcie. gdybyś ty się odmieniła też byłoby lepiej.

/ i choć nie ma mnie tu dzisiaj
bo zwiedzam świat
myślami jestem w ciemnych barach
wypełnionych zapachem nocy
i wiedz że byłem tu
jeszcze przed tobą
a teraz jestem po tobie
i po nas też już jest

zmartwychwstań dla świata
żebym mógł znów poczuć
jak to jest
gdy niebo składa się na pół /

niedziela, 20 stycznia 2013

lekcja 63

nie lubię dowiadywać się o zmarłych sąsiadach. o tych szczególnie których znaleziono. dzisiaj zainteresowało mnie wołanie. wracałem ze słynnych tygodniowych zakupów dziś nieco ograniczonych bo nie ma po co się dublować w jedzeniu. woła mnie słońce dalekim krzykiem wron. wracaj do domu. nie wiem gdzie mój dom. te słowa bardzo lubię są dobre na bezdomność. ale ona mi ostatnio nie doskwiera. jestem w tylu miejscach naraz że domy są wszędzie. chciałbym żebyś już przyszła. jestem tutaj. przyjdź tutaj gdzie stoję. nie bądź obca więcej. choć obca chcesz być. wiesz że nie jestem sam. wokół jest tłum ludzi. ale przejdź przez ten tłum. i bądź tutaj gdy tego chcesz. tak żebym ja też chciał. głupie. ja chcę. ty nie chcesz. potem ty będziesz chciała ja nie. a potem oboje będziemy chcieli oboje. kiedyś tak było.

przyjdź niespodziewanie
jak noc po świcie
bądź nocą po świcie
nieobecnością w obecności
bladością w żywym kolorze

i otwórz nasze drzwi
wejdź
dzień dobry
nie spodziewałem się ciebie
w takich chwilach
a jednak jesteś

usiądź więc opowiedz jak podróż
długa
rozumiem
może herbaty?
zostawiasz niedopitą
jak zwykle
jak zwykle wychodzisz
zapomniałem spytać co u ciebie
choć zawsze byłaś niewysłowiona
ciebie też nie wysłowię
jak zwykle

niech coś się stanie niezwykłego. przyszłość moja ma kolor od dziś zielony. choć podświadomość świeci na żółto. ale jest dobrze. jak nigdy jest dobrze.


sobota, 19 stycznia 2013

lekcja 62

szybko idzie. dobrze się pisze po zmęczenionowemu. i po jednym piwie też się pisze dobrze.

on nie był nasz, wiesz? lubował się w tym, że go nie było. był dla nas ale jakby go nie było. ta nieobecność w oczach i nieobecność w świecie. niby wchodził w nas swoimi słowami i lubiliśmy jego słowa. chyba dlatego, że wiedzieliśmy, że widzieliśmy, że on niedługo odpłynie. że znów go nie będzie. tak jakby wypisywał nam recepty na świat, a potem gdy te recepty wykorzystywaliśmy, a lekarstwo na świat się kończyło to on znów się zjawiał. jak gdyby nigdy nic. nie pytaliśmy go o przeszłość, bo on przeszłości nie lubił. tak jakby nigdy dla niego nie istniała. w jego oczach było tylko TERAZ. teraz , czyli to, że on był. wtedy był nasz. ale wiedzieliśmy, że go nie będzie. nigdy nie zjawiał się w świecie niezaproszony. zawsze coś go zapraszało, wiesz? nie chciał być obecny na siłę i wiedział kiedy przyjść. ale gdy już nasza potrzebność dla jego osoby się kończyła to on to wyczuwał i znikał. wchodził w pierwszą bramę napotkaną w mieście i tam żył. lubił wracać w te same miejsca. to była jego jedyna przeszłość. on tworzył te miejsce, bo wiedział mimo wszystko, że może kiedyś już do nich nigdy nie wrócić.
teraz gdy wiemy, że on już do nas nie wróci, wiemy że jednak najważniejsza była dla niego przyszłość. lubił dla nas ją tworzyć, kreować nasze światy, a my pozwalaliśmy mu to robić, bo to była jedna z niewielu radości, której mogliśmy mu dostarczać. lubiliśmy go, mimo że nie był do końca nasz. a może był. tylko nie potrafiliśmy tego poczuć. może on chciał być nasz. ale on zawsze chował emocje wiesz? jego oczy były jego najskrytszym kufrem. kufrem na emocje i złe chwile.
teraz nie mamy się gdzie chować. jesteśmy otwarci jak nigdy. dlatego tak łatwo nas dostrzec. wystawiliśmy się na strzały słów. i to nie jest dobre.

czwartek, 17 stycznia 2013

lekcja 61

ostatnia notka wybuchowa przepraszam Panie Sławomirze za tę niedogodność. ale sprawdza się wszystko. może nie robisz mi fuck you ale ja bym chciał ci tak powiedzieć. ale się boję że się urwiemy. dlatego tak nie robię. ale cytując jeden z głupszych filmów świata "jesteś moją osobistą heroiną". oh god że ja zacytowałem Zmierzch.

ostatnio dopadło mnie coś dziwnego. w sensie że coś dziwnego dzieje się ze światem. wszystko się odwróciło. zło jest dobrem a dobro jest ble. powiesz komuś że jest wredny i chamski - oo ale super. powiesz komuś że jest dobry i miły. fuj. dobroć jest zwyczajna. głupia i nie powinno jej być. bo jest zwyczajna. dobro nie jest hipsterem i nie musi być żeby być zauważonym. ja lubię dobrych ludzi. są potrzebni jak azot w powietrzu. czyli jest i ciężko się go pozbyć.

dalej chcesz to czytać? ok. dzisiaj mieliśmy zajęcia o blogach. ciekawe nas w sumie to było ale bałem się odezwać . dobrze że nie spytała kto ma bloga bo musiałbym skłamać. chcę znów pisać wiersze. nawet próbuję. mam mnóstwo kopii roboczych z fragmentami. a póki co to zostają białe kartki. zapisane bazgrołami. jedyne co ostatnio mi wychodzi to spotykanie odpowiednich osób. i oni zostają. gdzie się podział mój odpychający charakter i wola walki z ludźmi. przecież was nie kocham. przecież was nie. przecież nie. przecież.

mimo to was potrzebuję drogie ludziki. przypominam sobie różne dziwne rzeczy z przeszłości. żyję przeszłością jak Gli Pender z 'o północy w paryżu'. to jest dobry film. pojadę do paryża gdy będę wiedział że tam będzie wtedy padać. tak na noc to paryża. hop siup jestem. hop siup nie ma mnie. albo ucieczki. jak dawno nie uciekałem od świata. w moim słowniku jest dużo ostatnio słowa 'dawno'. to znaczy że jest źle. że nie jestem teraźniejszy. nadrobię to. a co jeśli jestem przyszły? co jeśli wiem jaki będę przyszły. czy w przyszłości jest słowo 'dawno'? fajnie jakby było. jest takie głośne te słowo i ma w sobie ten głos tęsknoty. lubię tęsknotę.

czwartek, 10 stycznia 2013

lekcja 60

dobrze że jubileuszowa w sumie pasuje

fuck you fuck you
and all we've been through

korzystaj z byłych są fajni. i zachowuj się tak jak gdyby nic. rozmawiaj jak gdyby nic. rzadko piszę pod wpływem emocji. ale pierdol się. tyle powiem. naprawdę się pierdol.

piątek, 4 stycznia 2013

lekcja 59

dziwny to był rok ale mogę go w sumie podsumować śmiechem ale takim niedowierzającym, co się kryje w najzakamarkowej części mojej głowy. nie ma tych i tych są ci i ci i w dupie mam że inni też chcieliby być a nie są. na szczęście to jeden z ostatnich bastionów prywatności i wolnej woli i możesz rzucać te swoje śmieszne słówka żebym może się przejął. niestety nie działa. wrzuć się w armatę i wystrzel może pomoże.
pozbyłem się trzeciego roku teraz już czwarty i w sumie nic się nie zmieniło. jest więcej ludzi nowych ale to dobrze i chore są naprawdę chore teksty o gorszości i lepszości kogoś. mówiąc że ktoś jest gorszy sami robicie siebie na gorszych. ale to wasza sprawa i ja nie wnikam.

w wiele rzeczy wolę nie wnikać w jakieś plotki dziwne teksty i hasła. fajnie jakby ktoś miał swoje życie, to jest ostatnio takie niespotykane. nie spotkasz kogoś kto się tobą nie interesuje. fajnie jakby pytali 'co u ciebie' a nie mówili 'wiem co u ciebie' lub 'podejrzewam co u ciebie'. i skąd to wiesz? dużo słucham Miuosha teraz może przez to się odmienia i muzyka ma ostatnio na mnie największy wpływ a nie ludzie.

sylwester dobry. zakorkowany mocno, śnieżny i jak dobrze że SPOKOJNY. odwiedziłem tę miejscowość po kilku latach i cię nie poznałem. szkoda. powiedziałaś mi 'dobry wieczór' i tak mnie to przydusiło że odpowiedziałem tak samo. a wiedziałem że to przecież ty. to znaczy podejrzewałem. i na koniec tylko 'cześć'. ale to dobrze. niepotrzebna nam wiedza o sobie.

moje jedyne postanowienie noworoczne to więcej pisać bo wstyd się przyznać ale nie pisałem nic ostatnio i szkoda i mógłbym ale równocześnie nie mogę bo jest jakaś blokada. może potrzebuję więcej wszystkiego zachłanności nocnej. a tak to tylko ty dzwonisz robimy co mamy robić a potem facebook a potem sms a ja i tak wiem że nic. i przez twoje nic ja wiem że też nic. i niech tak będzie lub nie będzie. uczę się niepewności dzień w dzień.

/ ty wiesz że nie ma dokąd już stąd
spierdalać /