środa, 29 lutego 2012

lekcja 33

zaczęło się. wydaje się że to już koniec śniegu. na dworze pierwsze suche dźwięki odbijanej od asfaltu piłki. chłopcy chodzący w bandach i zakładający swoje bazy. dziewczyny zaczną grać w gumę albo klasy i pokazywać swoje pierwsze zawstydzenia na policzkach, gdy podejdzie dowódca bandy i spyta dowódczynię Naczelnej Rady Gry w Klasy czy chce z nim chodzić. z kwiatkami musi poczekać jeszcze trochę aż pojawią się mlecze i ona dostanie pierwszego kwiatka w życiu. pierwszego buziaka w policzek od chłopaka. członkowie jego bandy trochę z niego pośmieją, trochę podokuczają, ale w głębi ich paronastoletnich serduszek będzie się tliła dziecięca zazdrość- bo on już ma dziewczynę, też bym chciał.

lubię ten czas ale jest on niewyobrażalnie tęskniący. i bezdomność jest jeszcze gorsza bo nie dość że jestem rozdwojony to nie mam już dzieciństwa. młodość i studia nie mają już tego uroku bo wiemy że dzieciństwo jest tylko jedno. że znamy już alkohol i inne przyjemności tego świata. w dzieciństwie to było zło. mogło takie pozostać do teraz. jedynym powodem dla którego chciałbym mieć syna to to że chciałbym żeby nie był taki jak ja. przeczytałem haszyszopenki i wiem że wrócę do tej książki dopiero za 20 lat. żeby sprawdzić czy to wszystko co tu pisałem będzie miało jakieś znaczenie. czy ja będę miał jakiekolwiek znaczenie.

wtorek, 28 lutego 2012

lekcja 32

umrę na niezdecydowanie
bo nie będę wiedział
jak chcę umrzeć

wtedy umrze też noc
bo nie odzyska już
swojego kochanka

dzień zapłacze bo
straci swoje jedyne dziecko
które tak rozpieszczało

i wtedy deszcz okryje
mnie swoim płaszczem
tak jak zawsze to robił

a ja pójdę na lampkę wina
z moim aniołem stróżem
zawsze chciałem go poznać
a to będzie jedyna okazja

zapłacę jego rachunek
tylko tak mogę się odwdzięczyć
za 22 lata jego kłopotów ze snem

powiedz innym że wyjechałem
nie się więcej nie boją
bo poeta wyjechał

niedziela, 26 lutego 2012

lekcja 31

odkryłem cudną wersję smells like teen spirit. facet gra na skrzypcach. lubię skrzypce. są o wiele bardziej genialnym instrumentem niż gitara czy saksofon, bo mają w sobie duszę ogniska. skrzypce mi się zawsze kojarzyły z cyganami i ich wędrówkami ludów. wieczornym ogniskiem i wydekoltowanymi cygankami, które na pozór otwarte są tak naprawdę zamknięte jak brama mordoru przed frodem. polubiłem soboty. i poznawanie nowych ludzi. w zasadzie oni mnie znają ja ich nie. - cześć jestem S., -M., ale ja cię znam S. itakdalej. ciekawe ilu jest ludzi, którzy nas znają my ich nie oni nas lubią a my nie wiemy czy lubić czy nie z nieznajomością charakteru.

śnieżynku bardzo cię proszę. idź sobie do pingwinków. a jak masz padać to padaj w poniedziałek wtorek środę czwartek, ale nie w piątek i w niedzielę. w sobotę nie padaj też bo przykro wychodzić z knajpy gdy wiem że ty na mnie czekasz. ostatnimi czasy jedynymi którzy za mną biegają  są papierki na chodnikach. zły znak. złe dobrego początki. tak sobie to tłumaczę, chociaż przysłów nie lubię bo sypanie przysłowiami jest stare.

czwartek, 23 lutego 2012

lekcja 30

co robisz nocami ?

kiedyś pisałem wiersze. pamiętam jak chciałem być słowackim i pisałem przy świecy. teraz bym tak nie robił bo to zbyt romantyczne.

nie lubisz romantyków?

lubię. ale tylko czasami. ja bym się na mount blanc nie wybrał w jakimś tanim surducie i mówił że ja wybawię polskę od zła wszelkiego niedobrego.

a co teraz robisz wieczoronocami?

polubiłem wieczorne wypady do pubów. oczywiście nie po to by się zalać w trupa ale obserwować.

i co widzisz w ludziach?

no wiesz, gdy idziesz w miasto szukać czegoś konkretnego to zawsze to znajdziesz bo to sobie wmówisz tak to jest to czego szukam. a ja chciałbym kiedyś zobaczyć na przykład na ulicy jak dziewczyna wali w mordę kolesia za to że ją zdradził. mógłbym napisać o tym dramat, choć nie lubię dramatów.

dlaczego ?

bo zawsze współczuję autorowi. nie jesteś poetką więc nie wiesz jak to jest. chwytasz myśl zapisujesz ją w kopiach roboczych swojego telefonu i myślisz łał mam coś fajnego. ok to będzie fajnie, ale ludzie tak przyzwyczaili się do tego co 'fajne' że nie zwracają uwagę na to co jest tego warte. teraz to musi być super. pisanie wiersza albo dramatu jest straszne. to jak szukanie złota. trafiasz na mały kamyczek ( w tym przypadku zwrot ) i myślisz o zaraz znajdę dwa kilogramy złota i będę ustawiony do końca życia. a wyprodukować dwa kilogramy wierszy to jak wysłać się w misji na marsa. wiesz że to możliwe za jakiś czas, ale jakoś nie chce ci się w to wierzyć.

jeśli jesteśmy już przy wierze, wierzysz w cokolwiek?

wiara straciła dla mnie na znaczeniu. przekonałem się o tym po sercowym incydencie. wtedy jeszcze wierzyłem, jeśli pytasz o istotę wyższą oczywiście. ale teraz nie wierzę. ale chciałbym. ja wierzę w wiele rzeczy w które nikt inny nie wierzy typu że jest inne miasto obok nas. że obok nas siedzą inni ludzi których zabrał pociąg widmo do nie wiadomo dokąd. nie chciałabyś mieć takiej świadomości że coś istnieje poza nami ?

myślę że tak. opisz świat który sobie wyobrażasz

myślę że w tym świecie nie ma tej gonitwy która każe nam uciekać w każdy możliwy skrawek świata. teraz jesteś tu jutro jesteś tam. najgorsze jest to że nie widzimy tego świata. tam pewnie nawet tęcza występuje w nocy a imiona swoich kobiet mężczyźni wypisują na niebie żeby kobieta mogła je zauważyć. chciałbym umieć pisać po niebie. wtedy nie byłoby niedomówień. gdybym chciał komuś dać w ryj to zamiast powiedzieć dam ci w ryj powiem spójrz na niebo i tam bym wypisał co mi leży złego. romantycznie i bez agresji.

wiele w twoim życiu było kobiet?

wystarczająco. wystarczająco do tego żebym nie umiał sobie wyobrazić bez nich świata. mnóstwo wierszy powstało przez kobiety, mnóstwo mężczyzn zostało poetami przez kobiety. jesteście dobrym powodem dla słów. dla mnie najlepszym.

wtorek, 21 lutego 2012

lekcja 29

dlaczego zacząłeś pisać?
standardowe pytanie dla poety. Nie umiecie zapytać o co innego?
dlaczego zacząłeś TAK pisać?
wiesz że miałem różne etapy od totalnie prostych i prostackich wierszyków. poeta pamięta swój pierwszy wiersz. ja pisałem o nurku czyszczącym jezioro z brudów świata. dziś to takie idiotyczne. mam zamiar pozbyć się tego zielonego zeszytu na zawsze. nic mi w nim nie wychodziło. teraz tak twierdzę, wtedy byłem zdumiony że potrafię pisać wiersze. później były wiersze bardzo ciemne, enigmatyczne do szpiku kości. a teraz jest miasto.
czujesz że miasto jest lepsze od opiewania uroków wsi?
zwariowałaś? na wsi umarłbym z nudów albo przesądów. rozumiem być na dwa trzy dni tydzień ale nie całe życie.
dlaczego więc miasto?
wciąga. lubię gdy coś mnie przenika. nie uznaję części, wszystko musi mieć ręce i nogi. z drugiej strony człowiekowi wystarczy tylko mózg i serce. reszta to tylko dodatki. niektórzy te dodatki tracą, ale pewnie zyskują na sercu. wierzę w to, dlatego czasami nie współczuję dotkniętym ludziom. miasto powinno istnieć tylko w nocy. rozumiesz? w dzień pustynia a w nocy wyrasta miasto, przechodzone milionami kroków. to by było coś. ja lubię je nocą. gdyby to zależało ode mnie wprowadziłbym noc polarną w moim mieście. na szczęście nie jestem bogiem.
na szczęście?
a ty chciałabyś być bogiem? bóg ma teraz przesrane z każdej strony. każdy wyobraża go sobie inaczej i przez to nie czuje się pewnie. nie ma tożsamości.nie wie kim jest. robi tylko rutynę. od iluś tam lat. świat się nie zmienia. to ludzie się zmieniają. ty się zmieniasz ja się zmieniam.
kochasz?
siebie tak. innego człowieka chyba nie jestem w stanie. nie ma chyba cechy która umiałaby we mnie wzbudzić miłość. wiem. zakochanie miłość karmienie truskawkami w czekoladzie. z drugiej strony człowiek mówi zwykle bzdury o rzeczach których dawno nie doświadczył lub nie doświadczył w ogóle. przyjmijmy że to bzdura i wszyscy będą szczęśliwi.
prócz ciebie?
znasz mnie już długo, wiesz że do szczęścia potrzebuje nocy, papierosa i człowieka który będzie chciał mnie słuchać. od jakiegoś czasu porzucam samotność na rzecz samotności podwójnej. czyli ja słucham kogoś on słucha mnie i jest wesoło. uzupełniamy sobie samotność.
ludzie zarzucają ci grę, wiesz o tym?
chodzi ci o to jaki jestem dla kogoś kto mnie nie rozwalił wewnętrznie? zawsze miły. chcę żeby mu było miło. ale gdy człowiek jest wiecznie miły to przestanie któregoś dnia istnieć bo zatruje się choćby jedną kropelką zła i zniknie. zresztą powiedz mi kto dzisiaj nie gra i nie udaje. gra jest gwarancją przetrwania. ważne żeby nie być złym do szpiku kości bo wtedy zabije nam kropla dobrego uczynku. tak jak ze złem. tutaj akurat trzeba być letnim a nie gorącym czy zimnym.

poniedziałek, 20 lutego 2012

lekcja 28

jestem przeciwnikiem piwa z sokiem jakimkolwiek. ale piwo z likierem kiwi, orzechowym, bananowym, pomarańczowym stanowczo na tak.

usiądźmy gdzieś i porozmawiajmy
o tym co jest tutaj najważniejsze
nie chodzi mi o narkotyki, chlanie czy seks
to nie są rzeczy święte

kocham t.love całym moim teraz nieco mądrzejszym sercem. lubię się spowiadać z kobiet. uświadamiam sobie wtedy jaki tworzyłem nierealny świat. świat nie może się opierać tylko na drugim człowieku płci przeciwnej. to jest niezdrowe. świat powinien opierać się też na przykład na zwierzętach. niestety są takie istoty w życiu każdego z nas, które wypełniają świat jednostworzeniowo. należy je wyrzuć i oddać komuś innemu. dla własnego zdrowia umysłowego. względny spokój uczuciowy. wierszowy też.

ostatni raz
potrzebna jesteś mi

poniedziałek, 13 lutego 2012

lekcja 27

jest taka piosenka nazywa się Amsterdam. kiedyś gdy byłem młodszy ( staram się nie pisać - gdy byłem mniejszy bo przecież to się nie zmienia ) mieliśmy ze znajomymi ochotę pobawić się w piratów z karaibów. i pływaliśmy na żaglach. staram się też unikać stwierdzeń- gdy byłem mniej dziecinny niż teraz, bo też nic się nie zmieniło. co do to tej piosenki. chciałbym kiedyś napisać coś takiego, że po przeczytaniu o tym miejscu naprawdę się je widzi. w piosence amsterdam ja widzę ten port. tych marynarzy te brzydkie kobiety które dają innym zasmakować syffilisu i jeszcze im za to płacą. wtedy czuliśmy się piekielnie wolni.

nareszcie K. jednak lubię być wielkomiejski. lubię rzeczy wielkie. wielkie firmy wielkie pieniądze i wielkie miasto. nie lubię wielkich skrzyżowań bo się ich boję. najbardziej się boję jednak że wracając wieczorem do mieszkania nie zobaczę w szybie drzwi klatki schodowej swojej twarzy. że będzie to jakaś upiorna twarz. zła. i że to będzie jednak moja twarz. póki co nic mnie tak nie zmieniło żebym zmienił twarz. może 27 grudnia mnie zmienił ale to bardziej w stany lękowe. to się da wyleczyć. ja to sobie wyleczę bo muszę i chcę.

wczoraj miałem taki oddech miasta. lubię gdy w drodze do S. po niedzielno wieczorne zakupy jest pusta ulica bo mogę śpiewać. i czuję się wtedy naprawdę dobrze. jak nigdy. ostatnio lubię recytować Darmodzieja. chciałbym gdzieś należeć. do jakiejś grupy która jest świadoma. na pewno literackiej. i wydawać i tworzyć i czytać i śpiewać. może dlatego że tęsknię za tym czego nie przeżyłem ale przeczytałem mimo że średnio się to liczy.  fajnie też byłoby przestać być bezpańskim. chcę już napisać to co mam w głowie. te wszystkie słowa które mam zapisane w kopiach roboczych w telefonie. pora żeby dojrzały. razem ze mną.

wtorek, 7 lutego 2012

lekcja 26

nie ma nieba ja w nie nie wierzę kurwa mać nie wierzę bo go nie ma. mogłem się teraz bawić mimo że wkurzać również,ale nie wracać tu. boże jak ja nienawidzę sentymentów które są tutaj w R. najchętniej bym stąd wywalił na drugi koniec świata od tych niektórych zasranych ludzi. są bo są. nawet nie ma się co umawiać z K. bo gówno z tego wyjdzie bo ja nie mogę bo ja bo ja bo ja. panie kaczmarski ratuj mnie pan. gdy już wybuchnę charakternie to tam wrócę. mimo że tam też wybucham. ale wybucham wychowawczo. a tu . tu wybucham bezsilnościowo. człowiek wraca chce być tam ale nie bo dom jest fajny. chuja. nie jest fajny.

niedziela, 5 lutego 2012

lekcja 25

/ jam cię pokochał nieznana dziewczyno
i od tej chwili jam niewolnik twój /


była tancerką w pewnym kabarecie...


to takie głupie. obiecywałem sobie że już nigdy tak nie będę robił. żadnych spontanicznych akcji pseudomiłosnych. matko bosko kochano. cześć jestem S. , cześć jestem K. znów włączyła mi się wolna grupa bukowina. znów włączyła mi się chęć cyganerii i jaki to ja nie jestem poeta. to było fajne jakieś 90 lat temu. to ja chcę 90 lat wstecz. chcę pisać pisać pisać. czyli skazać się znów na wielki szum myśli i układanych strof w głowie które mi się spodobają. lubię swoje życie teraz. wszystko mi się układa mimo tych szram które się nie zagoją. myślałem że to ktoś musi mnie poskładać. wyszło na to że sam umiem się poskładać. to dobrze rokuje na przyszłość. na pewno. a teraz wyruszam na śnieg.


/ była tancerką w pewnym kabarecie
 co noc budziła zmysłów szał . . . /