poniedziałek, 30 stycznia 2012

lekcja 24

kroi się w głowie mojej książka. tzn. ona jest jak ciąża, ale widać już na umysłowym USG rączki, nóżki i serce. brakuje jej jeszcze głowy, ale już ja się o to postaram. zaskakujące jak wiele osób próbuje wybielić swoje dotychczasowe życie. fajnie jest mieć przyjaciół z którymi można się wydurniać na każdy możliwy sposób. ale to już nie jest przyjaźń ot tak że wychodzimy razem grać w piłkę. to już wspólne zamarzanie 'wspólne dziewczyny dziki świat', poważne rozmowy o przyszłości. swoją drogą przyszłość pojawia się tu coraz częściej. szkoda że takie coś istnieje, lepiej byłoby 'bez planów życie to cały mój plan'. wierszy mam dużo, ale one się muszą naświetlić.

mnie się nie bój nie zjem ci serca

Nie znoszę tych co tępo w siebie wierzą
Gdy nawet już ich dławi własny pęd

sobota, 28 stycznia 2012

lekcja 23

studenci polonistyki mają egzamin z literatury współczesnej. widać to po tym że wrzucają wiersze rafała wojaczka na swoją tablicę. ja bym wrzucił wiersze czechowicza ale się do niego nie umywam. młodzi poeci piszą najlepiej. młodoumarli o to mi chodzi. T. powiedziała że mam chłonny mózg jeśli chodzi o wiedzę z literatury współczesnej. naiwna. ja po prostu szukam w tym natchnienia. a że się tego uczę to już inna sprawa. uczyć się poezji to jak uczyć się liczby gwiazd na niebie. zawsze się znajdzie jakaś której nie widzimy. z poezją jest tak samo. przecież nie jesteśmy ostatni.

piątek, 27 stycznia 2012

lekcja 22

ucząc się na pewien egzamin zdałem sobie sprawę jak bardzo poetycko zaprzepaściliśmy te dwa lata i prawie pół roku. bo przecież mogliśmy się zebrać w kupę napisać parę wierszy wydrukować je , cichaczem podrzucić na wydziale. wtedy czytaliby nas wszyscy łącznie z doktorami i profesorami i trochę byśmy wprowadzili kolorytu w ich życie. a tak nic. nie powstał żaden skamander ani awangarda. moglibyśmy się nazwać 'piwo za darmo'. gdyby ktoś rzucił okiem na pewno by przeczytał. taki ot chwyt marketingowy. poezja dobra jak piwo.

kiedyś pisałem o dwóch komorach z tabliczkami, że serce do wynajęcia. przyszedł ktoś i być może podmienił 'do wynajęcia' na 'rezerwacja', ale ja tego nie wiem bo przecież co będę patrzył w siebie przecież to najtrudniej zawsze. fajnie by było. nie wiem gdzie mi dobrze tu czy tam nic już nie wiem nie pytam prawie. gdy jestem za długo tam to chcę do tu gdy jestem tu to chcę do tam i tak się kręci. wymagają ode mnie teraz tak wielkich decyzji a ja za najważniejszą decyzję uważałem wybór między zupką chińską pomidorową lub barszczem. ale się to zmienia wszystko. mam tam już jakiś mały zarys przyszłości, ale przyszłość jest jak ja. niepewna swej pewności.

piątek, 20 stycznia 2012

lekcja 21

pora na największą zagadkę mojego życia

to już się zdarzało w gimnazjum ale nie rozumiałem jeszcze tego. dopiero w liceum, chyba dopiero wkraczając urodzinowo w dorosłość doszła do mnie ta wiedza. wtedy oczywiście nie stało się nic konkretnego, ale potem zacząłem rozumieć. oczywiście jako dziecko jarałem się potterm i tymi wszystkimi rzeczami. zabawa zabawą, ale nigdy w to nie wierzyłem.  a nie pozostaje mi nic innego niż uwierzyć, gdy pojawia się ostry dwu-trzysekundowy ból głowy tak straszny jak wbijanie noża w głowę. wtedy dostaję ostrzeżenie - S. uważaj bo stanie się coś złego, dotyczącego ciebie. to się sprawdza zawsze. nie wiem dlaczego tak jest. czekam aż mi to ktoś wyjaśni. dlaczego gdy o czymś pomyślę mimowolnie, nawet bez zapamiętania na dysku myślowym to to się dzieje. dlaczego gdy pomyślę o wypadku to jest wypadek. dlaczego jedzie karetka gdy ja o tym pomyślę. dlaczego gdy wyobrażę sobie słowa to ktoś je wypowiada. zawsze potem gdy coś złego pomyślę powtarzam sobie w myślach - nie to się nie stanie. i się nie dzieje. człowieku( ? ) który mnie tym zaraziłeś - dziękuję i cię nienawidzę. wytłumacz mi moją niewiedzę.

niedziela, 15 stycznia 2012

lekcja 20

witam panno samotność. znów się spotykamy. ta kokaina za oknem powinna być w święta, a nie teraz jej się przypomniało po prawie miesiącu że o wypadałoby popadać bo to pora na kokainę. panie rogucki. za to że napisał pan los cebulę może się pan ze mną napić. wracając z scc poszedł akurat i pa pa pa. sam zawiązałem na kokardkę but. pamiętam jak przed pierwszym pójściem do przedszkola bałem się że zaśpię i nie spałem pół nocy i udawałem przed mamą że śpię a tak naprawdę nie spałem, dziecięca chytrość. chyba doszliśmy do etapu kiedy 'pamiętam' jest silniejsze od 'zróbmy'. ale w zasadzie to się łączy bo po zróbmy jest pamiętam. pierwsze dziecięce wspomnienie? wózek z białymi kółkami i skrzyżowanie. teraz już przebudowane. bramka którą sami stawialiśmy z chłopakami z ukradzionych znaków drogowych. malowanie jej farbą. zjeżdżanie na nartach, budowanie skoczni , belka startowa zrobiona z kamiennego pachołka i ten krzyk że ktoś nie zrobił stylu V. siedzenie do 22 w wakacje i próby nauki huśtania się na huśtawce. potem doszliśmy do wprawy i już skakaliśmy. marzenia że będziemy sławnymi piłkarzami kiedyś albo kosmonautami.
dzieciństwo się skończyło gdy zabrali nam plac zabaw. ale nadal jesteśmy zabawowi, bramki które widzimy to tylko te w klubach, a skoki oglądamy już tylko w telewizji.

czwartek, 12 stycznia 2012

lekcja 19

babcia przyszła we śnie. powiedziała jak to ona przytulając mnie : Sławek nie śmisz się poddać. Nie poddam się babciu. 

środa, 11 stycznia 2012

lekcja 18

muzyka już dla mnie nie musi być gnaniem autostradą wśród świateł latarni. dzisiaj musi mieć zapach lat 90 kiedy w kraju było tak jakoś szaro, nie było jutuba ajpodów i ajpadów. dziś jest jednym z tych dni kiedy książki są dla mnie bardziej interesujące niż ludzie.coś mi się dzieje w środku ale jeszcze nie wiem co. coś ciemnego. może dochodzi do mnie to że babcia naprawdę umarła. nie boję się tego widoku ciemności, ten widok jest już pusty i to jest przerażające. powiedziano mi dziś że mam iść do psychoterapeuty bo coś się ze mną dzieje źle. ani mi się śni. to jest ostatni człowiek którego chciałbym widzieć na oczy. z drugiej strony chyba łatwiej się wygadać obcemu niż aktualnemu.patrzy z zewnątrz i ma gdzieś twoje kurze życiowe. lady pank mnie uzdrawia. ale ten stary. / wciąż jestem obcy tu. niby wróg/. piszę jakieś ciemne wiersze którymi przecież nikogo nie zbawię, ciekawe czy są takie wiersze które zbawiają. mam w sobie tyle dziecięcej naiwności i tyle pytań niedojrzałych. chyba się dojrzewa do końca jak się umiera. mam w głowie cały takie burdel śmierci. że ktoś nagle umrze. ja wiem że wszyscy. chciałbym ostatni.

najgorsze są powroty dawnych osób. tych których się nie widziało. nie słyszało. nie czytało kilka lat. i te rozmowy. takie opowiadanie o sobie w konkretach strasznie mnie nuży. chodzi mi o tę atmosferę. żeby kogoś zrozumieć do końca trzeba nim przesiąknąć. nawet przez monitor czy laptopa. smutne jest to trochę. nie umiem patrzeć na zakochane pary to już chyba ostatnie stadium desperacji. szaleńczo otwieram mózg.mimo że jestem nie gotowy najbardziej na świecie. najbardziej i trzeba mnie poskładać.

piątek, 6 stycznia 2012

lekcja 17

babciu szkoda że cię tu nie ma.

minął już jakiś czas, ale to wszystko jakoś tak siedzi. zrobiłem już notatki sesyjne współczesne i naczytałem się o tych poetach niepoetach. poeci są fajni, bo dają zarobić krytykom literackim i teoretykom literatury, którzy są niespełnionymi poetami, którzy chcieli a nie mogli bywa. naprawdę nie dzieje się nic nienormalnego aż wstyd. może tylko to że odzywają się stare osoby, których praktycznie nie znam, a z własnej głupiej woli poznaję ich na nowo. ten ktoś na górze powinien nam dać wolę stłamszoną i byłoby po kłopocie i nie mielibyśmy kłopotów i wszystko byłoby bezkłopotne. brakuje mi bycia w wieku lat siedemnastu lub osiemnastu i nie chodzi mi o to że nielegalne upijanie się było lepsze niż legalne ( swoją drogą było). tylko o atmosferę niewybierania przyszłości i takich nędznych problemów typu kocha nie kocha. dziś mówię że mam kocha nie kocha w dupie i ten problem wydaje mi się absurdalnie ponadczasowo wypiętrzony przez chmary ludzi którzy nie mają nic innego do roboty. z drugiej strony sam taki byłem. forma przeszła jak najbardziej wskazana. od przyszłego roku nie robię już postanowień noworocznych bo zawsze się na nich przejadę i tak też jest w tym roku. zdecydowanie najgorszy grudzień w dwudziesto już dwu rocznikowo letnim życiu.